środa, 28 grudnia 2011

Od takich mężczyzn zachowaj nas, Panie


Thomas Hardy, Tessa d’Urberville: Historia kobiety czystej
Hardy T., „Tess of the d’Urbervilles. A Pure Woman”, The Reader’s Digest Association Limited, London 1991
s: 379

Nie wyobrażam sobie oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia bez dobrej klasyki w ręce. Ten niezwykły czas rozświetlony tysiącem migoczących lampek i pachnący korzennymi przyprawami sprzyja podróżom w przeszłość. Szkoda, że w tym roku trzeba było obejść się bez śniegu lśniącego diamentowym lukrem w świetle księżyca. Na co dzień nie znoszę tej szaroburej mazi, ale Boże Narodzenie to jedyny moment, kiedy naprawdę pożądam śniegu. Niestety Natura lubi płatać nam figle…

czwartek, 1 grudnia 2011

A co na to Wyspiański?


Wesele, 2004
reż. Wojciech Smarzowski

Nie miałam zamiaru pisać o tym filmie. Rzucił mną o ścianę, więc chciałam szybko zapomnieć o siniakach. Niestety minęło pół roku, a ja wciąż nie podniosłam swojej szczęki z podłogi. Leży tam razem z moim poczuciem tożsamości narodowej. Smarzowski daje po pysku, ale jeśli czujesz się Polakiem, musisz przyjąć cios z godnością.

czwartek, 17 listopada 2011

Moralność pana Zafona


Carlos Ruiz Zafon, Światła września
Zafon C. R., „Światła września”, Muza SA, Warszawa 2011
tłum.: Katarzyna Okrasko i Carlos Marrodan Casas
s: 255

No i się przejadłam. Tupię nóżką i oświadczam, że nie chcę już być karmiona powieściami zastępczymi napisanymi dawno temu i to nie dla mojej grupy wiekowej. Oczekuję pełnowartościowej powieści dla dorosłych bez powielonych i uproszczonych schematów moralnych, nieskomplikowanych emocji i ucieleśnionego zła. Może zaskoczę wszystkich tych, którzy przygodę z Zafonem zaczęli od tej właśnie książki i spodobał im się świat, do którego wkroczyli. Ja przeczytałam wszystkie i na tę się obrażam.

czwartek, 10 listopada 2011

Tam, gdzie książki zabijają


Walter Moers, Miasto Śniących Książek
Moers W., „Miasto Śniących Książek”, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2006
tłum. Katarzyna Bena
s: 456
Czytanie jest inteligentną metodą oszczędzenia sobie samodzielnego myślenia. [s. 268]
Są takie książki, które powstały z myślą o nałogowych czytelnikach. Mamią tym, co książkomaniacy pożądają najbardziej, czyli... książkami. W Mieście Śniących Książek wręcz nie można się od nich opędzić: atakują z góry, z dołu, próbują ugryźć lub się łaszą, mogą zabić bądź krwawić tuszem drukarskim. Od wyboru do koloru.

piątek, 4 listopada 2011

Poezja jak telenowela


Stara kobieta
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Zmęczona, ledwie idzie,
na kiju się opiera,
przejechana przez życie
jak przez złego szofera.
Oblicze jej pocięte
jak gdyby ostrym mieczem,
wśród naszych młodych twarzy
zawiewa średniowieczem.
jest złamana, pogięta,
pocięta, poorana,
i tylko jej kobiecość
to zagojona rana.



[rys. Rembrandt, 1655]

poniedziałek, 31 października 2011

Jak stąd do szaleństwa


Przerwana lekcja muzyki, 1999
(oryg. Girl, Interrupted)
reż. James Mangold

Ostatnio ciągnie mnie do motywu szaleństwa w literaturze i filmie – stanu umysłu i ducha, który prawdopodobnie zawsze pozostanie zagadką. Szaleństwo ma wiele twarzy i my, zdrowi, nigdy nie dotrzemy do jego istoty. Tylko czy ktokolwiek może nazwać się całkowicie wolnym od jego ciężaru? Przecież nawet najmniejsze fobie (a kto ich nie ma?) mogą z czasem urosnąć do rozmiarów niewinnego opętania, a stąd już niedaleko do szaleństwa w najczystszej postaci… Oczywiście nigdy się do tego nie przyznamy, ale tak jak napisałam, szaleństwo niejedno ma imię i nie z każdym jego objawem wędruje się do szpitala psychiatrycznego.

środa, 26 października 2011

Pensjonat Pod Minionym Życiem


Vladimir Nabokov, Maszeńka
Набоков В.., „Собрание сочинений в четырех томах: Машенька”, Издательство «Правда», Москва 1990
s: 112

...надушить письмо то же, что опрыскать духами сапоги для того, чтобы перейти через улицу.* [s. 69]
Składam oficjalne oświadczenie: cyrylica usypia skuteczniej niż łacina (oczywiście mam na myśli alfabet łaciński). Wielokrotnie zamiast liter zgrabnie układających się w sensowne słowa widziałam obrazki bez znaczenia, które wirowały mi przed opadającymi bezwolnie powiekami. Zbyt często zdarzało się, że musiałam wrócić do początku zdania, strony czy rozdziału. Zmęczenie. Nie sprzyja ambitnej lekturze i chyba wkrótce przerzucę się na kryminały. Na chwilę.
Czy winny jest Nabokov? Może trochę…

poniedziałek, 19 września 2011

Język piekieł


Pablo De Santis, Przekład
De Santis, P., „Przekład”, Muza SA, Warszawa 2006
tłum. Tomasz Pindel
s: 149
Praca tłumacza jest pełna wahania, tak jak i praca pisarza. Pisarz też tłumaczy i wątpi, i szuka dokładnego określenia odpowiadającego myśli; tak jak tłumacz wie, że to jego własny język staje się trudnym do zastosowania językiem obcym. Pisarz tłumaczy sam siebie, jak gdyby był kimś innym, tłumacz pisze za kogoś innego, jak gdyby ten ktoś był nim. [s. 124]

sobota, 10 września 2011

Historia znaczona krwią


Marek Świerczek, Bestia
Świerczek M., „Bestia”, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2007
s: 318

Dawno, dawno temu zobaczyłam gdzieś tę mroczną, czerwono-czarną okładkę zdradzającą typ powieści nijak nieodpowiadającą moim gustom literackim i… zapragnęłam ją przeczytać. Powieści grozy mają to do siebie, że wciągają i rozczarowują zarazem. Przynajmniej mnie. Czytam, by się przestraszyć, a później śmieję się z własnej naiwności. Takie książki rzadko przedstawiają sobą jakąkolwiek wartość literacką, jedyne więc na co liczę, to dobra zabawa.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Obawiam się...


Obawiam się, że przez jakiś czas będzie mnie tu nieco mniej...
Wrócę, gdy tylko będę w stanie przeczytać choć jedną stronę książki bez zaśnięcia:)

Trzymajcie za mnie kciuki!

wtorek, 23 sierpnia 2011

Jak na skrzydłach...


Isabel Allende, Dom duchów
Allende I., „Dom duchów”, Muza SA, Warszawa 2010
tłum. Zbigniew Marcin Kowalewski
s: 525

…uniosła mnie ta powieść. Gdy już powoli zaczęłam tracić nadzieję, że w tym roku trafię na książkę godną najwyższej półki w moim prywatnym rankingu znakomitości, spotkałam panią Isabel Allende. Cóż. Nie mogła wykreować świata bardziej zaspokajającego moją tęsknotę za dobrą literaturą i za chłodnym wiatrem przewracanych w pędzie kartek. Dała mi wszystko to, czego szukam w literaturze, by upijać się nią do północy, do zaśnięcia, do nieprzytomności: ludzi z krwi i kości, mocne tło, niepokojącą historię, miłość i nienawiść buzujące na każdej stronie, a wszystko to spowite magią słów przysłaniającą cały świat wokół…

piątek, 19 sierpnia 2011

Bo młodzież musi z czegoś żyć


Galerianki, 2009
reż. Katarzyna Rosłaniec

Przyzwyczaiłam się do pisania o filmach dobrych. Łatwiej jest zwrócić na nie uwagę, obudzić w sobie chęć podzielenia się wrażeniami i przetopić emocje na słowa. A przecież nie tylko takie filmy spotykam na swojej drodze. Mnóstwo jest filmów, które wywołują gorzkie rozczarowanie i niesmak bezpowrotnie straconego czasu. Najczęściej szybko wrzucam je do jednej z szuflad swojej pamięci z naklejką „nie otwierać pod żadnym pozorem” i dalej żyję beztrosko, oddzielając ziarno od plew. Z książkami rzadziej trafiam jak kulą w płot, z filmami bywa różnie…

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Świat, za którym każdy tęskni


Fannie Flagg, Smażone zielone pomidory
Flagg F., „Fried Green Tomatoes at the Whistle Stop Cafe”, Random House, New York 2005
s: 403

Już dawno nie znalazłam w książce tyle ciepła, które rozlałoby się po mnie ciepłą, słoneczną falą, napełniając ciało od koniuszków palców po sam czubek głowy. A są przecież takie książki, które chce się dotykać, wąchać, gładzić po raz setny po okładce, zastanawiając się jak, nie odrywając się od czytania ani na chwilę, nigdy nie dobrnąć do ostatniej strony. Z namaszczeniem przewracamy kolejne strony, połykamy zdania, nie roniąc ani słowa i malujemy w swoim sercu obrazy, które na zawsze pozostaną z nami.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Piękna (i sztuki) nie da się ujarzmić definicją


Zygmunt Bauman, Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie
Bauman Z., „Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie”, Officyna Wydawnictwo, Łódź 2010
s: 145
Przetrawienie nowych jakości przeżywanego świata i artykulacja wynoszonych zeń doznań jest chyba głównym zajęciem sztuki wrzuconej w świat, w którego zdolności trwania i dotrwania do momentu skompletowania jego podobizny ufać nie można. [s. 11]

niedziela, 7 sierpnia 2011

"Słyszę i jestem posłuszny"


Księga tysiąca i jednej nocy. Wybór
„Księga tysiąca i jednej nocy. Wybór”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1976
pod red. Władysława Kubiaka
s: 577

Dla dziecka baśnie są drogowskazami życiowymi, dekoderami moralnych postaw oraz bramą do niezwykłego świata, w którym negatywne emocje, smutek, żal, strach nie goszczą długo. Pełnią rolę pocieszyciela i pomagają zrozumieć świat. Dlatego są tak ważnym narzędziem dydaktycznym. Dzieci mogą z nich samodzielnie przefiltrować najważniejsze wartości, które później mają szanse ukształtować ich życie. To wszystko prawda. Ale po co w takim razie wracać do baśni w dorosłym życiu? Przecież dawno zostaliśmy obdarci z tej dziecięcej naiwności, która pozwalała nam widzieć świat w czarno-białych barwach…

wtorek, 2 sierpnia 2011

Z niewyspania


Czwarta nad ranem
Wisława Szymborska


Godzina z nocy na dzień.
Godzina z boku na bok.
Godzina dla trzydziestoletnich.

Godzina uprzątnięta pod kogutów pianie.
Godzina, kiedy ziemia zapiera nas.
Godzina, kiedy wieje od wygasłych gwiazd.
Godzina a-czy-po-nas-nic-nie-pozostanie.

środa, 27 lipca 2011

Z pokorą wobec marzeń


Artur Boratczuk, Wedle reguły kreacji
Boratczuk A., „Wedle reguły kreacji”, E-Book, Chwarszczany 2011
s: 158

Zewsząd słyszymy głosy, że najważniejsze w życiu jest dążenie do realizacji marzeń. I nieważne, ile razy przyjdzie nam się potknąć i podnieść z upadku. Liczy się konsekwencja, upór i jasno wytyczony cel. Bo jeśli nawet marzenie pozostanie w odmęcie niespełnienia, u schyłku życia nie będziemy mieli sobie nic do zarzucenia. Próbowaliśmy, ale los chciał inaczej. Życie na szczęście często uczy nas pokory wobec własnych marzeń, przekonuje, że nie jesteśmy pępkami świata (no bo ile pępków może mieć świat?!). My szybko przebieramy nóżkami w wielkim zniecierpliwieniu, a świat każe nam poczekać, wziąć na wstrzymanie. Może to i lepiej?

piątek, 22 lipca 2011

O najsmutniejszym narodzie świata


Statyści, 2006
reż. Michał Kwieciński

Znacie to uczucie, gdy dopada was nuda, wgapiacie się bez celu w ekran telewizora, przeskakując z jednego kanału na drugi, żeby wreszcie bez przekonania zatrzymać się na jakimś programie lub filmie? Ja w taki właśnie sposób trafiłam na Statystów Kwiecińskiego. Gdy zobaczyłam Chińczyków biegających po ulicy, pomyślałam, że to kolejny film z niezmordowanym Jackiem Chanem i omal nie zdecydowałam się na pożegnalne pstryknięcie pilotem. Omal.

środa, 13 lipca 2011

Kto mi powie, o czym jest ta książka?


Wasilij Aksjonow, Moskwa Kwa-Kwa
Аксенов В., „Москва Ква- Ква”, Эксмо, Москва 2010
s: 378

Niestety nie mam w zwyczaju porzucać raz rozpoczętej książki. Do końca żywię się nadzieją, że jednak odnajdę w niej coś, co wzbogaci moje życie duchowe. Tak jak ludziom, daję książkom drugą szansę, nawet jeśli na początku zawiodły moje zaufanie. Powieści Aksjonowa dałam aż dwie szanse. Dwukrotnie przerywałam lekturę, by odpocząć sobie w innych światach literackich, ale wiernie wracałam do rozpoczętej lektury. Czy warto było? Nie! Ale przynajmniej mogę poszczycić się czystym sumieniem. Coraz częściej dopada mnie jednak przekonanie, że moja honorowa zasada wspomniana w pierwszym zdaniu tego tekstu powoli staje się moim przekleństwem...

sobota, 9 lipca 2011

Spojrzenie w przeszłość


François-Marie Banier, Czas przeszły
Banier F.-M., „Czas przeszły”, Książka i Wiedza, Warszawa 1978
tłum. Danuta Knysz-Rudzka
s: 116

Podejrzewam, że książka ta wzbudziła wiele kontrowersji, gdy pojawiła się w księgarniach ponad czterdzieści lat temu. Historia opisana na tych stu z hakiem stronach do przyjemnych nie należy i do dziś wywołuje niesmak i grymas obrzydzenia na twarzy (przynajmniej mojej).

wtorek, 5 lipca 2011

Zanim żar znów spłynie z nieba


Pada deszcz
Guillaume Apollinaire


Pada deszcz głosów kobiecych jakby umarły one nawet we wspomnieniu

Wy też padacie cudowne spotkania mojego życia o kropeleczki

I chmury stają dęba i rżą niby wszechświat miast dosłyszalnych

Słuchaj czy pada deszcz gdy żal i wzgarda wypłakują dawną swą muzykę

Słuchaj jak opadają więzy przytrzymujące cię od góry i dołu


piątek, 1 lipca 2011

"Blisko ludzi, ale daleko od nich"


Sabina Berman, Dziewczyna, która pływała z delfinami
Berman S., „Dziewczyna, która pływała z delfinami”, Wydawnictwo Znak”, Kraków 2011
tłum. Małgorzata Moś
s: 231

Isabelle w wyniku śmierci swojej siostry przeprowadza się z Kalifornii do Meksyku, by przejąć w spadku rodzinną przetwórnię tuńczyka „Pociecha”. Tam odnajduje bezimienne, na wpół dzikie dziecko, które okazuje się być jej autystyczną siostrzenicą, o której istnieniu nie miała bladego pojęcia. Isabelle nadaje jej imię i przygarnia pod swoje skrzydła. Tak oto zaczyna się przygoda Karen, która odnalazła wolność nie tylko w miłości swojej ciotki, ale również na dnie oceanu…

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Piękno vs. brzydota


Czarny łabędź
(oryg. Black Swan), 2010
reż. Darren Aronofsky

Jak zgubne jest dążenie do perfekcji wie każdy, kto potknął się kiedykolwiek o czubek własnego nosa. Niestety perfekcja, choć nieosiągalna, wciąż mami nas obietnicą wyjątkowości i spełnienia. Łudzimy się, że gdy TAM dotrzemy, osiągniemy w końcu spokój ducha. Nic bardziej mylnego. Droga do doskonałości to droga w jedną stronę, na końcu której czeka szaleństwo, w najlepszym wypadku rozczarowanie. Ambicja zabija przyjemność tworzenia, odbiera radość osiągania. Dążenie do perfekcji sprawia, że skupiamy się wyłącznie na sobie, zamykamy się w ciasnym „ja”, nie mamy punktu odniesienia. Dusimy się.

niedziela, 19 czerwca 2011

Prowincjo spokojna, prowincjo wesoła


Magdalena Lewańska, Detektyw i panny
Lewańska M., „Detektyw i panny”, Wydawnictwo JanKa, Pruszków 2011
s: 270

Nie samą ambitną lekturą żyje czytelnik. Czasami warto sięgnąć po książkę, która pozwoli nam się odprężyć, zrelaksować i zapomnieć o nużącej codzienności. Dobrze by było, gdyby przy okazji nie było to tylko bezwartościowe czytadło, które nie wniesie do naszego życia nic poza niestrawnością. Niełatwo o taką książkę, dlatego powieść Magdaleny Lewańskiej polecam z czystym sumieniem jako całkiem przyjemny krok w bok na drodze w poszukiwaniu książki doskonałej.

środa, 15 czerwca 2011

Studium obłędu


Thomas Bernhard, Kalkwerk
Bernhard T., „Kalkwerk”, Officyna Wydawnictwo, Łódź 2010
tłum. Ernest Dyczek, Marek Feliks Nowak
s: 238
Słowa stworzono po to, aby poniżyć myślenie […], słowa są po to, by skasować myślenie […] W każdym przypadku słowa wszystko szmacą [s. 119]

sobota, 11 czerwca 2011

O miłości niebanalnie


Nicole Krauss, Historia miłości
Krauss N., „Historia miłości”, Świat Książki, Warszawa 2009
tłum. Katarzyna Malita
s: 320

Miłość to niebezpieczny temat. Już tyle na jej temat powiedziano, napisano i przeczytano, że trudno nie otrzeć się o banał. I o ile lubię historie miłosne trącące myszką, które wyzierają na nas nieśmiało z zakurzonych półek, o tyle zwykle unikam współczesnych romansideł. Po prostu wątpię, że można jeszcze powiedzieć coś odkrywczego w temacie miłości, co by nie było nazbyt wulgarne lub mdłe. A jednak.

poniedziałek, 30 maja 2011

Szkoła udawania


Edith Wharton, Wiek niewinności
Wharton E., „The Age of Innocence”, Everyman’s Library, London 1993
s: 308

Nie lubię, gdy zdarzy mi się obejrzeć ekranizację powieści, jeszcze zanim zdążę zgłębić sam pierwowzór. Wyjątkiem jest, gdy oba te doznania rozdziela przepaść czasu i film rysuje się w mojej pamięci jedynie jako wyblakłe wspomnienie. Wówczas może być to skuteczna zachęta do ożywienia wspomnień z przeszłości. W innym wypadku książka nie dostarcza mi tylu uciech, ilu powinna.

czwartek, 26 maja 2011

Mamom... By nigdy nie było za późno


Matka
Zbigniew Herbert

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała początek życia. Owijała na palec serdeczny jak pierścionek, chciała uchronić. Toczył się po ostrych pochyłościach, czasem piął się pod górę. Przychodził splątany i milczał. Nigdy już nie powróci na słodki tron jej kolan.
Wyciągnięte ręce świecą w ciemności jak stare miasto

niedziela, 22 maja 2011

Trzepot skrzydeł


Motyl i skafander
(oryg. Le Scaphandre et le papillon), 2007
reż. Julian Schnabel

Śpieszę podzielić się wrażeniami z filmu, który właśnie skończyłam oglądać, póki emocje jeszcze nie ostygły. Siedzę w swoim mieszkaniu, upajam się słodkim zapachem konwalii i cieszę subtelnym chłodem, który przyniósł wyczekiwany wieczór. Jest cicho i spokojnie. Myślę o nieodległej przyszłości, która obiecująco mruga do mnie okiem. Wierzę jej i jestem spokojna. Doceniam jednak chwilę, w której właśnie się znajduję. Tak na wszelki wypadek. Bo jak to naprawdę jest z tym życiem? Dlaczego czasami płata nam figle, które wcale nas nie śmieszą?

środa, 18 maja 2011

Książka godna spalenia na stosie



I bynajmniej nie mam nic do zarzucenia szacownemu panu Dickensowi. Chodzi o wydanie jego powieści, które nieopatrznie przygarnęłam do swojej kolekcji. Zaznaczam, że byłam całkowicie nieświadoma zawartości, bo książkę skrzętnie oklejono folią. Po rozwinięciu folii w domu od razu podejrzanym wydało mi się, że nigdzie nie widnieje nazwisko tłumacza, który dopuścił się przekładu powieści, ale przymknęłam na to oko. Później już było tylko gorzej.

poniedziałek, 16 maja 2011

Przejażdżka życia


Thelma i Louise
(oryg. Thelma & Louise), 1991
reż. Ridley Scott

Niewiele jest pewnie osób, które jeszcze nie widziało tego filmu lub przynajmniej o nim nie słyszało. Ja wracam do niego co jakiś czas dla czystej przyjemności. Trudno ten film nazwać wybitnym dziełem kinematografii, ale spokojnie możemy zaliczyć go do kina kultowego, co jest znacznie mniej zobowiązujące.

wtorek, 10 maja 2011

Tym razem Kalkuta


Carlos Ruiz Zafón, Pałac Północy
Zafon C.R., „Pałac Północy”, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2011
tłum. Katarzyna Okrasko i Carlos Marrodán Casas
s: 287

Dziś będzie wyjątkowo krótko. Jeśli ktoś chciałby się jednak przekonać, jak pieję z zachwytu do Zafona, odsyłam do wcześniejszych recenzji jego powieści. Nie chcę się powtarzać, bo choć i Zafonowi miejscami brakuje oryginalności, mi może nie udać się utrzymanie napięcia na wystarczająco wysokim poziomie…

piątek, 6 maja 2011

Nie wstydźmy się być idiotami


Fiodor Dostojewski, Idiota
Достоевский Ф.М.., „Идиот”, Эксмо, Москва 2006
s: 636

Czy wstydzę się, że nie dałam Dostojewskiemu najwyższej noty? Odrobinę. A czy jestem dumna, że dotarłam szczęśliwie do ostatniej strony? Bardzo. Bo Dostojewski, choć wielkim pisarzem niewątpliwie był, do łatwych w odbiorze nigdy nie należał. Otuchy dodało mi przejrzenie kilku komentarzy na Biblionetce; okazało się, że co drugi zagorzały czytelnik poległ na początku lub najdalej w połowie lektury. Nie zwykłam upajać się cudzą porażką, ale mając na uwadze, że dopiero moje drugie podejście do Idioty zakończyło się sukcesem, duma zaprawiona poczuciem wyjątkowości zakiełkowała we mnie niczym wiosenna rzeżucha...

piątek, 29 kwietnia 2011

Abstynencja po rosyjsku

***
Анна Ахматова


Я с тобой не стану пить вино,
Оттого, что ты мальчишка озорной.
Знаю я - у вас заведено
С кем попало целоваться под луной.

А у нас - тишь да гладь,
Божья благодать.

А у нас - светлых глаз
Нет приказу подымать.

1913

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Może gdybym była kilkanaście lat młodsza...


Kelly Keaton, Z ciemnością jej do twarzy
Keaton K., „Z ciemnością jej do twarzy”, Znak Emotikon, Kraków 2011
tłum. Anna Gralak
s: 259

Wydawnictwo Znak postanowiło zaryzykować i przesłać mi książkę, której temat całkowicie wykracza poza widnokrąg moich zainteresowań. Nigdy nie miałam do czynienia z literaturą „wampirzą”, a fascynacja zjawiskami paranormalnymi jest mi również obca. Nie przeczę, że lubię czasem wrócić do beztroskich ogrodów młodości i zapomnieć się wśród książek, które nie do końca są przyzwoite w moim wieku, ale moje wspomnienia zakotwiczone są raczej wśród baśni, bajek i powieści o młodych detektywach czy poszukiwaczach przygód. A jaki świat przywitał mnie w powieść Kelly Keaton? Zupełnie mi nieznany.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Fizyka poszukiwania?


Jedz, módl się, kochaj
(oryg. Eat Pray Love), 2010
reż. Ryan Murphy

Skorzystałam dziś z chwili wolnego czasu i urządziłam sobie filmowe popołudnie. Wybrałam film, który raczej nie nadaje się na oglądanie z mężem – wątpliwości egzystencjalne i szukanie dziury w całym to zdecydowanie domena kobiet. Stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością jako dumna przedstawicielka płci piękniejszej i silniejszej. I chociaż sama etap poszukiwań mam za (lub przed) sobą i akurat pielęgnuję radosny stan spełnienia, podczas oglądania tego filmu swoją empatię starałam się zaostrzyć niczym ołówek.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Sekrety rodzinne


Sara MacDonald, Muzyka fal
MacDonald S., „Muzyka fal”, Muza SA, Warszawa 2005
tłum. Maria Olejniczak-Skarsgard
s: 493

Wszyscy przez całe życie szukamy odpowiedzi na pytanie: kim jesteśmy? Chcemy znać swoje miejsce na ziemi i wśród ludzi; czujemy się bezpiecznie, gdy znamy swoją przeszłość, która uwarunkowała nasze obecne JA. Nasze życie ma wówczas sens.
Ale co w sytuacji, gdy całe nasze przekonanie i pewność nagle pada jak domek z kart? Gdy okazuje się, że nasze życie zostało zbudowane na zupełnie innych fundamentach niż dotąd zakładaliśmy?

niedziela, 3 kwietnia 2011

Prawda nie ma racji bytu


Dom zły, 2009
reż. Wojciech Smarzowski

Prawdopodobnie Dom zły nie jest najlepszym wyborem na tak piękne, niedzielne popołudnie, jakim mamy okazję dziś się cieszyć, ale film jest niewątpliwie wart zobaczenia. Zdążyłam obejrzeć go już dwukrotnie w dość krótkim odstępie czasu i nie mogę odpędzić od siebie mrocznego wrażenia, które po sobie pozostawił. Mam zatem nadzieję, że po puszczeniu swoich trosk i obaw w świat, moja dusza stanie się przynajmniej o parę gramów lżejsza... Poza tym, będąc nieznacznie uprzedzona do kina polskiego zaczęłam żywić obawy, że omijają mnie całkiem dobre filmy. Dom zły spokojnie mogę zaliczyć do tych udanych, choć ponurych, doświadczeń.

środa, 2 marca 2011

Horyzontalna zaduma


Leżenia
Miron Białoszewski

1
naprzeciw nocnych szpar
ciemno-ja
mieszkanio-ja
leżenio-ja

2
leżenie
w wydłużanie się
bez jednej poprzeczki złości która skraca
idzie się tylko na długość idzie się idzie
puszcza się w dobrze sobie bycie
nie kończy się

środa, 23 lutego 2011

W rytmie bluesa


Kolor purpury
(oryg. The Color Purple), 1985
reż. Steven Spielberg

Ostatnio zdarzyło mi się płakać i śmiać na filmie niemal równocześnie. Pomyślałam więc, że warto podzielić się swoimi wrażeniami. Pewnie oglądam niewłaściwe filmy, ale nieczęsto zdarza mi się, by w jednej chwili nawiedziły mnie tak skrajne emocje. Film jest niemal tak stary jak ja:), więc trochę się dziwię, że nasze ścieżki dotąd się nie zbiegły, ale może dobre kino powinno pozostać niszowe, by wciąż przypominać kolejnym pokoleniom o tym, co jest naprawdę dobre. A może to tylko ja go nie widziałam… No cóż, w każdym razie nadrobiłam zaległości.

piątek, 18 lutego 2011

Gdy miłość to za mało


Alessandro Baricco, Jedwab
Baricco A., „Jedwab”,Czytelnik, Warszawa 2009
tłum. Halina Kralowa
s: 106

Kiedy nie potrafisz czegoś wyrazić jednym słowem, posługujesz się całą historią. [A. Baricco]

Jedwab to powieść na jeden wieczór. Zanim zdążysz się nią otulić, przewracasz ostatnią kartkę. Zwykle drażnią mnie krótkie formy literackie, gdyż pozostawiają nieznośne uczucie rozczarowania i burczący niedosyt. Potrzebuję przynajmniej kilkuset stron, by książka mogła zagnieździć się w moim małym świecie na dobre. Nie tym razem. Jedwab syci swoją treścią i formą, a jedyne, co pozostawia, to cichy, pulsujący niepokój.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Stęskniona za wiosną i dzieciństwem


Zbigniew Batko, Z powrotem, czyli fatalne skutki niewłaściwych lektur
Batko Z., „Z powrotem”, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1993
s: 192

Czy Wy też z zapartym tchem wyczekujecie już wiosny? Uwielbiam ten moment, kiedy rano słońce przedziera się przez szczelnie zasłonięte rolety i przypomina, że lada chwila, za parę tygodni, a może dni, świat otrząśnie się z resztek śniegu, zapomni o mrozie i zazieleni się od stóp do głów. Ach, czekam na tę chwilę, niecierpliwie przebierając nóżkami! Póki co, zazieleniłam się blogiem. Oby tylko nie było tak jak u Batki, gdzie po wiośnie przyszła zima… Nie zniosłabym teraz na przykład kolejnej jesieni.