Zygmunt Bauman, Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie
Bauman Z., „Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie”, Officyna Wydawnictwo, Łódź 2010
s: 145
Przetrawienie nowych jakości przeżywanego świata i artykulacja wynoszonych zeń doznań jest chyba głównym zajęciem sztuki wrzuconej w świat, w którego zdolności trwania i dotrwania do momentu skompletowania jego podobizny ufać nie można. [s. 11]Sztuki nie da się uwięzić w sztywnych ramach definicji, bo jest nieuchwytna i nie lubi być metkowana. Nie da się jej też zamknąć w czterech ścianach (muzeach, galeriach), bo woli wyjść na ulicę, do ludzi, bo tylko wśród nich ma szansę na niekontrolowaną ekspansję. Czy wolno nam założyć, że sztuka jest wyrazicielem i nośnikiem piękna, czy może jest jej przejawem? Czy piękno może być obiektywne czy jest tylko „w oku obserwatora” (M. Hungerford)?
Te i inne pytania podsuwa nam, bo bynajmniej nie próbuje na nie odpowiedzieć, Zygmunt Bauman w swoim zbiorze esejów. Poświęcone są one luźno rozumianej sztuce, jak również jej znanym przedstawicielom: Grzegorzowi Klamanowi, Mirosławowi Bałce, Milanowi Kunderze czy Ryszardowi Kapuścińskiemu. Bauman zastanawia się nad kondycją człowieka i jego miejscu w „rozpędzonym świecie”, spoglądając na niego przez pryzmat sztuki.
Ciekawie pisze o modzie, czyli sztuce współczesnego świata, ulotnym i niekiedy kontrowersyjnym pięknie, którego główną cechą jest tymczasowość. Śmieje się, że ludzie sami dali się zniewolić i zaprzęgli się do wyścigu, w którym zawsze będą na straconej pozycji. Zawsze z tyłu. Moda jest dziwnym tworem, który z jednej strony sprawia, że ludzie czują się przynależni do określonej grupy społecznej, a z drugiej – zapewnia nas o indywidualizmie.
Zaciekawił mnie również esej o nieznajomych, których miasto nigdy się nie wyzbędzie. Anonimowość jest jedną z zalet miejskiego życia, ale wiąże się również ze strachem przed tym, czego nie znamy. Dlatego ludzie coraz częściej zamykają się w swoich czterech kątach, a domy/mieszkania odgradzają od świata płotem. Osiedla strzeżone, domofon, ochrona – sprawiają, że czujemy się bezpiecznie, ale jednocześnie izolujemy się od ludzi w ogóle. Paradoksalnie, na osiedlu strzeżonym jesteśmy dalej od swoich sąsiadów niż gdziekolwiek indziej:
Zamknięte w murach „społeczności” to zbiorowisko jednoosobowych czy jednorodzinnych kokonów zawieszonych w przestrzennej próżni. [s. 118]Tak więc eseje Baumana dotykają różnorodnej tematyki, trudno nawet powiedzieć, że ich wspólnym mianownikiem jest pojęcie sztuki, no chyba że sztuką nazwiemy samo życie. Czasami brakowało mi spójności między poszczególnymi tekstami, dlatego dawkowałam je sobie pojedynczo. Szukałam w nich sensu dla siebie. Dawno nie miałam takiej książki w ręku, bo daleka dziś jestem od eseistyki. Czasami żałuję, bo to prawdziwa kopalnia wiedzy i niewyczerpalne źródło tematów do rozważań. Tylko erudycja autorów niekiedy onieśmiela…
[Za egzemplarz - wydanie niezwykle atrakcyjnie - dziękuję Wydawnictwu Officyna]
Moja ocena: 4/6
Jakoś nie jestem przekonana co do tej pozycji, chociaż piszesz bardzo zajmująco:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Isadoro, może kiedyś wasze drogi się zejdą. Póki co, nie zmuszaj się:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za komentarz (jak zwykle niezawodna;)
Uwielbiam Baumana - jest jednym z tych teoretyków, z którymi zgadzam się niemal w 100%. Jego wnioski wysnuwane na temat ponowoczesności zdają się być tak oczywiste, że aż człowiek zaczyna się zastanawiać dlaczego sam na to nie wpadł :)
OdpowiedzUsuńAniu, a więc ta książka na pewno przypadnie Ci do gustu, szczególnie uwzględniając szerokie spektrum poruszanych zagadnień. Ja nie zawsze do końca zgadzałam się z Baumanem np. trudno mi się zgodzić na porównanie muzeum do cmentarza. Może kiedyś faktycznie tak było, ale powoli się to zmienia. Szczególnie na Zachodzie, gdzie aż roi się od interaktywnych muzeów, które nijak nie przypominają cmentarzy... Jednak nie trzeba się zgadzać w 100%, by było ciekawie. Rozdźwięk sprawia, że jest jeszcze ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przeczytałam kilka jej fragmentów w sieci :) Racja, "rozdźwięk sprawia, że jest jeszcze ciekawiej" :)
OdpowiedzUsuń"Można powiedzieć, że tym, czym cmentarze są dla żywych ludzi, muzea są dla żywej sztuki: przechowalniami obiektów już nieożywionych. (...) W muzeum, jak i na cmentarzu nie rozmawia się głośno ani się na głos nie śmieje czy płacze, nie je się i nie pije, nie biega się, nie dotyka obiektów, które są powodem odwiedzin." - Zdaję sobie sprawę z istnienia interaktywnych muzeów, ale ja jednak wolę od nich "cmentarzyska". Mają w sobie magię, są innym światem, światem ciszy i ostoją spokoju (o ile nie trafimy tam w Noc Muzeów:)). Obcowanie ze sztuką staje się chwilą uroczystą w atmosferze sacrum, a mnie wszystkie nowinki technologiczne rozpraszają i nie pozwalają się skupić na "obiektach, które są powodem odwiedzin". ;)
Z chęcią się zapoznam z tą pozycją. Baumana cenię i szanuję za wkład w analizę współczesności. Na studiach zaczytywałem się w jego książkach.
OdpowiedzUsuńO, dla mnie również przygoda z Baumanem zaczęła się na studiach :)
OdpowiedzUsuńAniu, no właśnie, co kto lubi:) Dobrze, że mamy wybór. A w Baumanie podoba mi się, że zmusza do myślenia, wyrobienia sobie sądów na określone tematy. Często podsuwa ciekawe koncepcje, które wydają się tak oczywiste, że, jak pisałaś, zastanawiamy się, czemu sami na to nie wpadliśmy. A czasami sprawiają, że jesteśmy dumni z posiadania odmiennego zdania...
OdpowiedzUsuńPrzemku, zachęcam, skoro jeszcze nie miałeś okazji. Ja nie miałam okazji zetknąć się z tym Panem na studiach, więc tym bardziej wdzięczna jestem Officynie. Trzeba być otwartym na wyzwania:)
Pozdrawiam i dziękuję za ciekawe wypowiedzi!
The complexity makes it more interesting and worth reading. Never ceases to amaze me with the ideas that I really agree with
OdpowiedzUsuńFajny i ciekawy blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam