wtorek, 23 sierpnia 2011
Jak na skrzydłach...
Isabel Allende, Dom duchów
Allende I., „Dom duchów”, Muza SA, Warszawa 2010
tłum. Zbigniew Marcin Kowalewski
s: 525
…uniosła mnie ta powieść. Gdy już powoli zaczęłam tracić nadzieję, że w tym roku trafię na książkę godną najwyższej półki w moim prywatnym rankingu znakomitości, spotkałam panią Isabel Allende. Cóż. Nie mogła wykreować świata bardziej zaspokajającego moją tęsknotę za dobrą literaturą i za chłodnym wiatrem przewracanych w pędzie kartek. Dała mi wszystko to, czego szukam w literaturze, by upijać się nią do północy, do zaśnięcia, do nieprzytomności: ludzi z krwi i kości, mocne tło, niepokojącą historię, miłość i nienawiść buzujące na każdej stronie, a wszystko to spowite magią słów przysłaniającą cały świat wokół…
Dom duchów to saga rodzinna opowiadająca o losach dwóch rodów: del Valle i Trueba, które zostały wpisane w burzliwą historię jednego z krajów Ameryki Łacińskiej. Pozostaje nam się jedynie domyślać, że jest to Chile, ojczyzna autorki, chociaż w powieści nazwa kraju nie pada ani razu. Jest to historia tragiczna, naznaczona terrorem i dyktaturą, gdzie krew płynie wartkim strumieniem. Nie mniej burzliwe są losy wspomnianych wyżej rodów uwarunkowanych niejako historią i… astrologią. Chociaż w pierwszej połowie XX w. to mężczyźni dzierżyli w rodzinach i społeczeństwach pełnię władzy, utrzymując dom, angażując się w politykę, testując wszelakie nowinki techniczne, u Allende to tylko władza pozorna. Tak naprawdę to kobiety zostały obdarzone siłą zdolną do przeciwstawienia się ślepej agresji mężczyzn i zachowania rodziny w jedności. Były nieulękłe, stanowcze, dumne. To kobiety stoją na straży domu – nie tego, który jest zamknięty w czterech ścianach, a tego, który jest w ludzkiej duszy.
Powieść Allende jest mocno osadzona w tradycji realizmu magicznego. Świat zewnętrzny miesza się tu z przeżyciami duchowymi, wizjami, światem transcendentalnym. Duchy regularnie nawiedzały dom Truebów i nikomu zdawało się to nie przeszkadzać, wręcz stanowiło o pewnej stabilizacji, normalności. Jasnowidzenie jednej z bohaterek nie do końca traktowane było poważnie, przez co kilkakrotnie nie udało się uniknąć tragedii. Cechy szaleństwa u kobiet del Valle nie były jednak przekleństwem, były niemal synonimem normalności wpisanym w historię ich rodu.
Czytając, nie można się opędzić od emocji. Bohaterowie zachowują się jak na Latynosów przystało: dumnie, impulsywnie, skrajnie. Miłość i nienawiść to dwa uczucia, które egzystują obok siebie i często zlewają się, tworząc truciznę. Najbardziej nieporadni w miłości okazują się mężczyźni, którzy zatracają się w namiętności, ale nie dopuszczają do siebie uczucia. Przebaczenie też nie przychodzi im łatwo. Cierpią z własnej winy. Kobiety również nie są wolne od cierpienia, ale one potrafią odnaleźć w nim siłę i godność, mężczyźni tylko poniżenie. Czasami mam wrażenie, że inne namiętności, o zupełnie innym natężeniu targają ludźmi, w których płynie latynoska krew niż nas, zimnokrwistych Europejczyków…
Opowieść Allende zatacza koło. Czy można wyciągnąć wnioski z historii rodziny, jej błędów i dramatów, czy każdy musi doświadczyć całego bólu na własnej skórze? Niestety nie lubimy uczyć się na cudzych błędach, lubimy eksperymentować na sobie. I niech tak zostanie. Dla mnie to powieść o kobietach – sile, która napędza świat, a mnie napawa dumą.
Czytajcie bez wahania. Nie sądzę, by ktokolwiek się rozczarował.
Moja ocena: 6/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam już dość dawno temu i za "Dom duchów" pokochałam pisarstwo Allende. Polecam też film "Dom dusz", ze świetną Glenne Close w roli Feruli :)
OdpowiedzUsuńA czytałaś dwie pierwsze części tej sagi?
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam ekranizację ,,Domu duchów,,. Była na prawdę genialna.
OdpowiedzUsuńAż dziw bierze, że nie zdobyła żadnych nominacji, ani nagród.
Czytałaś dwie pierwsze części sagi?
Mam zamiar je pominąć i nie wiem czy zrozumie dobrze fabułę, bez ich wcześniejszego poznania :)
Uważam, że szkoda pomijać dwie pierwsze części... Wg mnie były tak samo dobre jak Dom duchów... jeśli nie lepsze. Traktuję tą trylogię jako całość. W domu duchów domykają się losy bohaterów poznanych wcześniej.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo chciałabym wreszcie zapoznać się z twórczością Allende, ale jakoś ciągle mi umyka...zbyt mało czasu, zbyt dużo książek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję Ci , rozpaliłaś moją ciekawość do czerwoności .
OdpowiedzUsuńThe outside world is mixed with spiritual experiences, visions, the transcendental world. - If this is the concept of the book then it'll be sure to spark my interest.
OdpowiedzUsuńIs this readily available in bookstores? I will check this one out.
OdpowiedzUsuńIsabelle, oczywiście widziałam, chociaż bardzo dawno temu. Przed odświeżeniem filmu zdecydowałam się sięgnąć najpierw po powieść i oj, nie żałuję...
OdpowiedzUsuńDunajko, biedronko, jeszcze nie, ale z tego co wiem, nie jest wielkim grzechem zaczynanie od "Domu duchów", bo od niego pisanie zaczęła też Allende. Później dopisała początek historii ("Córka fortuny" i "Portret w sepii"). "Dom duchów" sam w sobie jest pełnowartościową powieścią.
Isadoro, raczej nie zdążymy przeczytać wszystkich książek, które byśmy chcieli:((
Alko, nie ma za co:)
:)) This is rather the concept of the magical realism but still you can find it in the book.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za odwiedziny!
To prawda, że ta powieść daje wszystko, czego oczekuje się od literatury - jest piękna. Uwielbiam całą trylogię, wchłonęła mnie....
OdpowiedzUsuńbeatrix, ja już też nie mogę doczekać się, kiedy połknę kolejne powieści:)
OdpowiedzUsuń