wtorek, 10 maja 2011
Tym razem Kalkuta
Carlos Ruiz Zafón, Pałac Północy
Zafon C.R., „Pałac Północy”, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2011
tłum. Katarzyna Okrasko i Carlos Marrodán Casas
s: 287
Dziś będzie wyjątkowo krótko. Jeśli ktoś chciałby się jednak przekonać, jak pieję z zachwytu do Zafona, odsyłam do wcześniejszych recenzji jego powieści. Nie chcę się powtarzać, bo choć i Zafonowi miejscami brakuje oryginalności, mi może nie udać się utrzymanie napięcia na wystarczająco wysokim poziomie…
Tym razem przenosimy się na początek XX w. do Kalkuty i poznajemy losy grupy przyjaciół, wychowanków sierocińca, którym u progu dorosłości przychodzi zmierzyć się ze złem w najczystszej postaci. Nieświadomym sprawcą całego zamieszania jest Ben, który, niczym kulę u nogi, ciągnie za sobą swoją przeszłość wraz z jej konsekwencjami. W krótkim czasie przyjdzie mu poznać smutną historię swojej rodziny, jak i dowiedzieć się o ciążącej nad nim klątwie. Oczywiście Ben nie zamierza chować głowy w piasek i na szczęście ma za sobą murem stojących niezawodnych przyjaciół. Wspólnymi siłami postanawiają przeciwstawić się fatum.
I jak wtórnie i banalnie nie brzmiałaby ta historia, nie potrafię się jej oprzeć. Po raz kolejny dałam się porwać Zafonowi. Dlaczego? Bo w jego powieściach pobrzmiewa starodawna melodia, unosi się nad nimi wspomnienie dawnych czasów, drzemie niepokój… Gdy czytam jego książki (zwłaszcza serię dla młodzieży) mam wypieki na twarzy podobne do tych, które w zamierzchłych czasach towarzyszyły mi przy rozszyfrowywaniu kolejnych zagadek z Panem Samochodzikiem:) Jest tu tajemnica. Jest pośpiech. Zwykle czytam książki, które się przeżuwa i długo smakuje. Zafona zjada się jednym kłapnięciem szczęki. I to też lubię.
Moja ocena: 5/6
Czytaj tego autora: "Książę Mgły", "Marina", "Światła września"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyli nie spotkamy tu już bohaterów z "Księcia mgły"?
OdpowiedzUsuńNie, to zupełnie inna bajka...
OdpowiedzUsuńSzkoda, miałam nadzieję, że znowu ich spotkam ;). Nic to, jestem pewna, że poznanie nowych postaci będzie równie przyjemne ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście mam w planach przeczytać do wakacji, ewentualnie na wakacjach
OdpowiedzUsuńPiotrze, strasznie dalekosiężne plany:) Ja nigdy do końca nie wiem, jaka książka spadnie w następnej kolejności na moje ręce...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przyznam, że czekałam na recenzję tej książki od chwili, gdy tylko o niej usłyszałam. I chyba jednak się na nią skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ew.
o rany,o rany:) a ja wlasnie czytam "Cien wiatru"...to moje pierwsze spotkanie z Zafonem i juz wiem,ze nie ostatnie:))) "Palac" bedzie nastepny,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńp.s.tez mi zezarlo post i komentarze;)
Ew., czyli miałaś jednak wątpliwości?:) Niedobrze jest jednak zaczynać przygodę z Zafonem od tej właśnie książki. Tak myślę. Ja ciągle czekam na coś większego i dla dorosłych - na kształt "Cienia wiatru".
OdpowiedzUsuńEmocjo, prawdziwa szczęściara z Ciebie:) A co z "Grą anioła"? Wiele osób uważa ją za znacznie gorszą od "Cienia", ale wszak to powieść dla dorosłych czytelników. Pozostałe są dla tych młodocianych...
Dzięki za komentarze!
"Cień wiatru" był moim zdaniem świetny i od jakiegoś czasu planowałam zabrać się za pozostałe tytuły, ale jakoś zniechęcały mnie negatywne recenzje pozostałych książek. Dlatego cieszę się na wszystkie pozytywne :)
OdpowiedzUsuńOdcieniu purpury, "Cień wiatru" był jedyny w swoim rodzaju i pachniał świeżością. Zafon jest wtórny i powiela swoje pomysły, ale co z tego, skoro są dobre?:)) Ja chyba po prostu lubię jego styl...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!