poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Antybiblia?
Ayn Rand, Atlas zbuntowany
Rand, A., „Atlas Shrugged”, Dutton, New York 2005
s: 1168
Jak streścić tę książkę? Nie wiem. Po zakończonej lekturze próbowałam sobie jeszcze raz wszystko przemyśleć, poukładać i skupić się na kilku najważniejszych zagadnieniach. Niestety nie potrafię tego zrobić, bo wszystko wydaje mi się równie ważne.
Zaskoczyła mnie ta książka. Nie spodziewałam się, że jeszcze spotkam w swoim życiu książkę, która będzie tak dobrze napisana i wywrze na mnie tak ogromne wrażenie (teraz przeraża mnie trochę mój brak wiary). A jednak spotkałam taką książkę, tylko że teraz nawet nie wiem od czego zacząć swoje pochwalne peany...
Atlas zbuntowany to przede wszystkim książka, która przekonuje. Nie pamiętam już czy wierzyłam wcześniej w te wszystkie przesłania i założenia, które Ayn Rand prezentuje nam bez ogródek. Chyba nie… Teraz wydają mi się one tak bardzo naturalne i swoiste dla ludzkiej natury, że naprawdę nie chce mi się wierzyć, że mogłam myśleć inaczej. Siła perswazyjna tej książki jest ogromna i, wysoki sądzie, naprawdę nie pamiętam, co było przedtem…
Atlas zbuntowany to książka o ludziach. I o jednym człowieku. O człowieku, który postanowił zatrzymać motor świata i dopiął swego. Gdyby wcześniej ktoś streścił mi książkę w ten sposób, przed moimi oczami stanęłaby jakaś baśniowa lub mityczna wizja, zważywszy na metaforyczny tytuł powieści. A wyobraźcie sobie, że motor świata naprawdę istnieje i naprawdę można go zatrzymać. Można też zacząć świat od początku. Nie wszyscy mogą tego dokonać; ten przywilej zarezerwowany jest dla ludzi, którzy kochają życie tak bardzo, że gotowi są za nie umrzeć. Kochają życie i… siebie. Są dumni, nieugięci, zaradni, pewni siebie i niezależni. Gardzą ludźmi zależnymi i charytatywnością. Ich motto życiowe głosi, by nigdy nie żyć na koszt innych, ale też nie pozwolić, by ktoś inny żył na ich koszt. I nie chodzi tu wcale o to, by dążyć po trupach do celu. Można żyć według własnych zasad i po prostu nie dać się oskubać. I tacy ludzie zbawią świat. W pewnym momencie pomyślałam, że Atlas zbuntowany to taka anty-biblia i dokładne odwrócenie teorii „kochaj bliźniego jak siebie samego”. Tak naprawdę pisarka zapoznaje nas w książce ze swoją filozofią (obiektywizmem), która zakłada, że jednostka powinna dbać tylko o swój interes, by przetrwać – i nie ma w tym nic złego, bo niby dlaczego potrzeba przetrwania miałaby być zła? Tylko w ten sposób przetrwa świat. Ayn Rand wierzyła w kult pieniądza zanim stał się złem.
The man who damns money has obtained it dishonorably; the man who respects it has earned it. [s. 412]
Nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać, ale książkę nie tyle warto, co trzeba przeczytać. Mi lektura zajęła sporo czasu, bo nie jest to czytadło, które połyka się w zawrotnym tempie, a potem jedyne, co pozostaje, to niedosyt lub niestrawność. Jest to książka, która zmienia spojrzenie na świat, nawet jeśli ktoś się nie zgadza z jej przesłankami. Chociaż z tą najważniejszą nie sposób się nie zgodzić: ŻYCIE jako najwyższa i niepodważalna wartość. Bo to książka o miłości do życia. I ta miłość naprawdę zaraża. Poniżej jeden z moich ulubionych cytatów:
To love a woman for her virtues is meaningless. She's earned it, it's a payment, not a gift. But to love her for her vices is a real gift, unearned and undeserved. [s. 305]
___________________________________________________
Moje i tylko moje tłumaczenie cytatów:
1) Człowiek, który potępia pieniądze, zdobył je niehonorowo. Człowiek, który szanuje pieniądze, zarobił je.
2) Kochanie kobiety za jej cnoty nie jest niczym wielkim. Zapracowała na to. To zapłata, a nie dar. Dopiero kochanie kobiety za jej wady jest prawdziwym darem, na który nie zapracowała, ani na który nie zasłużyła.
Moja ocena: 6/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie znam tej książki, ale domyślam się, jakie uczucia i emocje towarzyszyły Ci po lekturze. Chciałabym ją zakupić, bardzo mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńKlaudyno, cóż mogę powiedzieć, naprawdę zachęcam. Nie przerażaj się objętością:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zainteresowałaś mnie... poszukam!
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo ciekawa, znaczy ja też chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńMargo, Liritio, jeżeli zaciekawiło Was to, co napisałam ja, książka spodoba Wam się tysiąc razy bardziej. Czuję, że nie udało mi się tym razem skrystalizować całej jej istoty w słowach:(
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Mnie nie musisz przekonywać do tej książki ;) Zgadzam się, że jest tego warta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, nowy szablonik? Ładny beż :)
Barbaro, to znaczy, że czytałaś? Napisz coś więcej... :)
OdpowiedzUsuńSzablonik nowy, bo czułam nieodpartą chęć zmian. Myślałam o ostrym różu, ale odwagi starczyło mi jedynie na ciepły, konformistyczny beż;))
Pozdrawiam!
Nazwisko autorki jest mi totalnie obce, ale najwyraźniej książka warta przeczytania. Przeraża mnie jedynie objętość, nie mam zdrowia do takich opasłych tomów;(
OdpowiedzUsuńDrugi cytat wielce zachęcający.
Anno, ta książka dosłownie jest groźna dla zdrowia, szczególnie, jeśli lubisz czytać poza domem. Mój egzemplarz ważył np. ok 1,5 kg(!), ale byłam twarda i nie poddałam się;))
OdpowiedzUsuńWarto, oj, warto...
Dzięki za odwiedziny:)
A gdzie znalazłaś wersję oryginalną? Niby wiem, że w dobie internetu to bajecznie proste, ale czasem są fajne antykwariaty, o których mało kto wie...
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam amazon i widzę, że obecne wydanie książek AR ma super szatę graficzną, z reprodukcjami Łempickiej. Ale twoje wydanie też ma ciekawą okładkę. Hm, wyłazi ze mnie wzrokowiec;)
To akurat nowa książka. Chciałam ją mieć za wszelką cenę, w oryginale i to w twardej oprawie, więc trochę zapłaciłam:( Teraz bynajmniej nie żałuję. A znalazłam ją na www.krainaksiążek.pl. Tam mają niemal wszystkie tytuły i różne wydania; czasem trzeba długo czekać, bo książki nie znajdują się fizycznie w sklepie, tylko są sprowadzane. Dla mnie to wygodne, choć za lepsze wydania lub te sprowadzane spoza Europy trzeba dużo zapłacić.
OdpowiedzUsuńOkładka mojego egzemplarza to kopia okładki pierwszego wydania z 1957 r.
Cieszę się, że Cię zainteresowałam:)
Pozdrawiam!
Bardzo mnie zainteresowałaś, choć ta waga mnie przeraża;)
OdpowiedzUsuńZnam ten portal, ale nie korzystałam, bo ceny mają wysokie. Nowe sprowadzam z www.bookdepository.com - bardzo się opłaca. A używane z AbeBooks.
Anno, ceny faktycznie tam czasem zatrważają. Ale nie znałam portali, o których piszesz. Na pewno je przeszperam:))
OdpowiedzUsuńJa też dowiedziałam się o tych stronach od blogowiczek:) Warto czytać blogi;)
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę Ayn Rand - "Źródło". Była niesamowita, też o właściwie jednym człowieku, który wytoczył walkę przeciwko wszystkim. Był atakowany z różnych stron, ale nigdy się nie ugiął. Powieść pokazała kilka typów ludzkich tak wspaniale, że dokładnie zgadzało się to z rzeczywistością. Ja od razu wiedziałam, do którego typu należę - na pewno nie był to główny bohater, bo tyle odwagi nie mam...
OdpowiedzUsuńKsiążka też była bardzo pokaźna - nie wiem, czy nie miała 800 stron...
Beatrix, niestety nie czytałam. Ayn Rand "Źródło" nazywa preludium. Jak sama pisze, na wszystkie pytania, które zrodziły się po lekturze "Źródła", odpowiada w "Atlasie zbuntowanym". Rozwinęła skrzydła swojej filozofii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
"przysięgam na swoje życie i swoją miłość do niego, że nigdy nie będę żył dla drugiego człowieka ani prosił go, by żył dla mnie."
OdpowiedzUsuńCześć.
Mistrzostwo. Moje motto :)
UsuńJuż chyba dobrych parę lat minęło od kiedy zapragnęłam przeczytać tę książkę. I jakoś czas mijał, a ja o niej wciąż na zmianę zapominałam i przypominałam sobie ten tytuł. Planuję już jutro udać się do biblioteki żeby ją wypożyczyć i zagłębić się w lekturze, tym bardziej, że wystawiłaś jej tak dobrą recenzję:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń