piątek, 10 sierpnia 2012

Historia pewnego trójkąta


Vladimir Nabokov, Król, dama, walet
Набоков В., „Собрание сочинений в четырех томах: Король, дама, валет”, Издательство «Правда», Москва 1990
s: 168

Interpretację utworów Nabokova zwykło uważać się za onieśmielające wyzwanie. Właściwy labirynt znaczeń autor umieszczał zwykle głębiej, pod wierzchnią warstwą fabuły, więc nielekko dostać się tam przypadkowemu czytelnikowi. Ale ja zaczynam skłaniać się ku innemu stwierdzeniu: interpretacja jego dzieł jest nadzwyczaj łatwa, bo… właściwie każda jest poprawna. Tylko od naszej wiedzy literackiej zależy, jak głęboko zapuścimy się w ten labirynt i czy zrozumienie zakończymy na fabule, czy może uda nam się zebrać po drodze wszystkie aluzje, szarady i inne smaczki językowe.

Król, dama, walet to druga, po Maszeńce, powieść Nabokova napisana w czasie pobytu pisarza w Niemczech, ale pierwsza, która przyniosła mu uznanie i większy dochód. Prawdopodobnie przyczyniło się do tego zastąpienie mdłej i wyidealizowanej miłości platonicznej zakazaną i rzeczywistą miłością cielesną. Franz (Walet) na prośbę matki rozpoczyna pracę w sklepie nieprzyzwoicie bogatego wuja, Dreyera (Król), który ma piękną, ale znudzoną małżeństwem żonę, Martę (Dama). Między Waletem a Damą nawiązuje się niebezpieczny romans, którego istotę stanowi seks, sprawowanie kontroli przez starszą Damę, uległość zakompleksionego Waleta oraz wspólna pogarda dla Króla żyjącego w wesołej i beztroskiej nieświadomości. Marta, niczym Pani Bovary, decyduje się na romans raczej z niskich pobudek. Nie kocha męża, nudzi się, a wszystkie jej przyjaciółki miały już przynajmniej po kilku kochanków na swoim koncie. Przyjazd Franza miał być świetną okazją, by nadać życiu trochę rumieńców. Niestety, ostatecznie sprowadził tylko gradowe chmury na błękitne niebo całej trójki, gdy Martę opętało pragnienie wymazania męża (ale nie jego majątku) raz na zawsze ze swojego życia.

Mroczna i niepokojąca to historia. Chłód i nienawiść Marty mrozi, a w zdumienie wprawia ślepota Dreyera, który jak gdyby nigdy nic cieszy się każdym przelotnym uśmiechem żony, wierzy w jej migreny i cichą wierność. Dalej gra sobie w niedzielnego tenisa i inwestuje w niepotrzebne wynalazki. Wydaje się poczciwy i niewinny, choć mimowolny sprzeciw budzi jego krótkowzroczność (a to Franz nosił okulary) i skoncentrowanie na sobie. Poczynania całego trójkąta to gra: blefowanie, chytre wybiegi i sztuczki, chociaż i tak wiadomo, że ostatecznie król bije damę, a dama bije waleta. Ale pamiętajmy, że nad wszystkimi kartami góruje jeszcze As. Kto nim jest? Beż wątpienia ważną postacią powieści jest niepozorny, szalony dziadunio, Enricht, który  uważa się za iluzjonistę. Franz wynajmował u niego pokój:
В коридоре он остановился, пораженный неприятной мыслью: нужно было проститься с хозяином. Он опустил на пол чемоданы и, торопясь, постучался. Никакого ответа. Он толкнул дверь и вошел. Посреди комнаты, к нему спиной, на обычном своем месте сидела старушка, лица которой он не видал никогда. "Я уезжаю, я хотел проститься",--сказал он, подойдя к креслу. Вдруг он замер и, как смерть, побледнел. Никакой старушки не было: просто-седой паричок, надетый на палку, вязаный платок. Он с дрожью сбил всю эту махину на пол. Запорхала серая пыль. Из-за ширмы вышел старичок-хозяин. Он был совершенно голый и держал в руке бумажный веер. "Вы уже не существуете",-- сказал он сухо и указал веером на дверь. [s. 254]*
Ostatnie zdanie wstrzymało mój oddech. Czy można kogoś unicestwić ot tak, po prostu? Jednym słowem? A może nikt tak naprawdę nie istniał. Może wszystko jest iluzją... Kto jest Asem? Staruszek? 
Chyba tylko sam Nabokov.

Moja ocena: 5/6
__________________________________________________________
* W korytarzu zatrzymał się, ogłuszony nieprzyjemną myślą: dobre maniery kazały mu pożegnać się z Enrichtem. Postawił walizki i pospiesznie zapukał do drzwi sypialni gospodarza. Żadnej odpowiedzi. Pchnął drzwi i wszedł do środka. Staruszka, której twarzy nigdy nie widział, siedziała plecami do niego na swoim zwykłym miejscu.
- Wyjeżdżam, chciałbym się pożegnać – powiedział podchodząc do fotela.
Nie było żadnej staruszki, tylko siwa peruka, nasadzona na kij, oraz zrobiony na drutach szal. Zrzucił całą tę zakurzoną machinę na podłogę. Zza parawanu wyszedł Enricht. Był całkiem nagi, w ręce trzymał papierowy wachlarz.
- Już pan nie istnieje, panie Franz Bubendorf – powiedział wskazując wachlarem na drzwi. [by L.Engelking]

17 komentarzy:

  1. Właśnie czytam "Lolitę" i jest to moje pierwsze spotkanie z Nabokovem. Zgodzę się z pierwszym zdaniem - nieco onieśmielająca wydaje mi się próba zrecenzowania i jakiejkolwiek interpretacji, a jednocześnie mam poczucie, że cokolwiek pomyślałam podczas lektury- z całą pewnością ma to znaczenie i nie jest bezpodstawne. Coś mnie w Nabokovie zaintrygowało, na pewno będę sięgać po niego dalej - recenzowana przez Ciebie pozycja również staje się dla mnie lekturą obowiązkową;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Nabokovowi przybywa fanów, bo jego wielowymiarowa proza na to zasługuje. Chyba każdy zaczynał od "Lolity". To jest dopiero książka, która pod, zdawać by się mogło, nieskomplikowaną fabułą skrywa całe morze, ocean znaczeń. Chyba moja ulubiona. Na pewno jedna z... :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. kocham to! to uczucie powracające z każdą lekturą V.N., i z każdym o nim wspomnieniem! ach jak strasznie żałuję, że nic już nie napisze, że muszę się powstrzymywać przed "pożarciem" go w całości:)
    i znowu moje ukochane nabokovskie zakończenie - co jest prawdą? czy ktoś ją w ogóle zna?
    dziękuję za powyższą recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież Mr. Nabokova można czytać w kółko, na nowo, odkrywać niby to samo, a tak naprawdę zupełnie coś innego. Pewnie sama wiesz to doskonale, skoro przeczytałaś już wszystko:) Znasz fabułę, ale czy na pewno odnalazłaś wszystkie zagadki, kalambury, aluzje? Mi zawsze się zdaje, że odkryłam zaledwie czubek góry lodowej...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Inez nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, choć niektóre faktycznie już kilka razy (Adę czytam często, oczywiście nie od deski do deski;) ). Sam N. mawiał, że jego książki należy czytać kilka razy aby zrozumieć;)) I to jest piękne! Jednak jakoś przeraża mnie wizja, że nic nowego, nic nowego nie bedzie;(

      Usuń
    3. A widzisz, ja Ady jeszcze nie czytałam... Rozumiem, że to Twoja ulubiona. Ja celowo swoich ukochanych autorów dawkuję sobie stopniowo, nie wszystko na raz. Optymistycznie zakładam, że do końca świata jeszcze daleko;)

      Usuń
  3. Zgodzę się z Tobą, że Nabokov "głębiej, pod wierzchnią warstwą fabuły" umieszczał swój "labirynt znaczeń". Nie wszyscy jednak go rozumieją ;) Piękny ten cytat - Nabokov w całej swojej doskonałości. As - jak najbardziej!

    Zamieszczasz cytat po rosysku, przeczytałaś może go w orginale? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Tak, większość jego powieści przeczytałam już po polsku (kiedyś, kiedyś). Teraz odkrywam go na nowo, w oryginale.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. uciekło mi "Y" w 'orginale' :)

      Jestem pod wrażeniem, pozazdrościć :))

      Usuń
    3. Tylko że orginał mówiąc językiem bibliofilki został napisany po ANGIELSku, a nie po rusku.
      Z poważaniem - J.

      Usuń
    4. A nie, bo po rosyjsku właśnie:) Tę powieść napisał bodajże w 1927-28 r., będąc w Berlinie. Po angielsku zaczął pisać później.

      PS. Ruski język? Hmm...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    5. Ruskie - jak mawia bohaterka książek Izabeli Pietrzyk, wykładowca akademicki języka rosyjskiego - są pierogi!!

      Usuń
  4. Dobrze, że zamieściłaś także tłumaczenie cytatu, bo chyba nie umiałabym go nawet prawidłowo przeczytać, a co dopiero zrozumieć :-) Nie czytałam jeszcze nic Nabokova - to jeden z tych autorów, po których od dłuższego czasu mam ochotę sięgnąć, ale jeszcze widać właściwy moment nie nadszedł ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Król, Dama, Walet" to była druga, po "Lolicie" oczywiście (tak, chyba wszyscy od "Lolity" zaczynają :) książka Nabokova, którą przeczytałam. I potem było ich więcej, chociaż jeszcze czekam na dobry stan ciała i ducha, bo "Ada albo Żar" nadal mi nieznana.
    Nabokov nie jest łatwy, ale warty skupienia, uwagi, czasu i wielokrotnego czytania. Np. "Lolitę" po raz pierwszy przeczytałam mając lat ok. 15 i szczerze mówiąc znacznie więcej zrozumiałam czytając ją po raz drugi znacznie później. Warstwa fabularna to tylko czubek góry lodowej. Dlatego nie dziwię się, że niektórych zawiłość Nabokova męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pisałam u góry moni, że Ada wciąż przede mną, że muszę/chcę Nabokova sobie dawkować. Żeby się nie zachłysnąć, żeby nie pogubić, żeby nie przekombinować. Zawsze trzeba go czytać z czystym umysłem i ciągle wracać, i za każdym razem odkrywać coś nowego. Wydaje mi się, że Nabokov jest dla czytających powoli:)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy blog, bardzo ciekawe tytuły, miło jest trafić na takie stronki.

    Pozdrawiam radośnie wszystkich :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń