poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Chropowata proza dla mężczyzn


Marek Krajewski, Śmierć w Breslau
Krajewski M., „Śmierć w Breslau”, Znak, Kraków 2010
s: 251

Debiutancki kryminał Marka Krajewskiego przywiozłam przed rokiem z Wrocławia. Wydawał się godną pamiątką. Nie wiedziałam, że to piękne miasto ukaże mi się na nowo jako mroczna mekka prostytutek, pijaków, skorumpowanych policjantów i innych mętów. Taki obraz międzywojennego Wrocławia spadł na mnie po przeczytaniu zaledwie kilku stron. I nic nie zwiastowało zmiany na lepsze.

Eberhard Mock, funkcjonariusz wrocławskiego Prezydium Policji, który następnie awansuje na szefa Wydziału Kryminalnego, nie jest typowym policjantem. Nie ma w nim nic z bohaterskich i gotowych do poświęceń stróżów prawa promieniejących w amerykańskich filmach. Mock pęcznieje od wad: to bezwzględny gbur dążący po trupach do celu (którym bynajmniej nie jest prawda w śledztwie), szantażysta, kłamca, do tego brzydal i zboczeniec. Trudno go polubić, ale mnie ta jego niedoskonałość, chropowatość i prawdziwość bardzo przypadły do gustu. Mock nie jest papierowy, jest z krwi i kości. Pod maską Wrocławia Krajewski również resztę świata przedstawia bardzo naturalistycznie. Pokazuje świat takim, jaki jest, bez upiększeń: brudny, mroczny, skorumpowany, oscylujący wokół seksu, gdzie kobiety są jedynie obiektami pożądania wyzutymi z osobowości – męski świat.

We Wrocławiu ginie córka barona, członka loży masońskiej i jej guwernantka. Zabójstwo jest niezwykle brutalne i wygląda na mord rytualny. Mock z zapałaem podejmuje się śledztwa, ale gestapo i SS podcinają mu skrzydła. Chcą wykorzystań zabójstwo do celów propagandowych. Wynik śledztwa jest z góry przesądzony, a kariera Mocka wisi na włosku. Prawda schodzi na drugi plan. Po roku sprawa zostaje wznowiona pod naciskiem ojca zamordowanej. Do akcji wkracza policjant z Berlina, któremu również daleko do ideału…

Zwykle niewiele przemyśleń potrafię wycisnąć z kryminałów. Rzadko też potrafię się na nich skupić. Moje myśli uciekają bezwolnie do bardziej złożonych światów ludzkiej psychiki. Eberhard Mock był ciekawym obiektem badań i chętnie rozłożyłam jego osobowość na czynniki pierwsze, tak jak on tworzył portrety psychologiczne swoich szefów, współpracowników, podejrzanych… I na koniec tak naprawdę lepiej potrafiłabym opowiedzieć, jakim człowiekiem był Mock niż, o co chodziło w śledztwie.

Książka dla mężczyzn. Tak myślę. 

Moja ocena: 4,5/6

8 komentarzy:

  1. Mnie nie przypadła do gustu, ale właściwie to nie lubię typowo męskiej prozy (filmów też) :p Główny bohater antypatyczny, multum postaci drugoplanowych i wydarzeń. Napisana jest dobrze, po prostu do mnie pan Krajewski nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co sądzić o podziale na literaturę męską i kobiecą, jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Dlaczego Krajewski miałby należeć do pierwszej kategorii? Bo świat jest brzydki, kamienice obdrapane, a rynsztok brudny? Jeśli tak, to czy książki dla kobiet muszą być przesłodzone i pokazywać kolorową, piękną, estetyczną i czyściutką rzeczywistość? Czy może książka jest dla panów, bo przedstawia kobiety jedynie jako obiekt seksualny? Jeśli tak, to chyba wtedy ta książka powinna być dla nikogo, wszak u mężczyzn jedynie wzmocni krzywdzące uprzedmiotowianie kobiet, a kobietom na pewno nie spodoba się, jak autor je przedstawił. Nie mogę zrozumieć tego podziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie żaden kategoryczny podział, raczej luźne skojarzenie. Mam po prostu wrażenie, że za grupę docelową tej książki autor wybrał mężczyzn i to nie ze względu na "obdrapane kamienice", jak piszesz, ale tematykę, bohaterów oraz zakres ich rozrywek. Wiem, że są kobiety, które lubują się w kryminałach i brutalnych morderstwach, ale wydaje mi się, że mimo wszystko więcej mężczyzn znajdzie uciechę w tego typu literaturze (a też nie wszyscy, o czym świadczy komentarz powyżej).
      A czy mnie zabolało, jak autor przedstawił kobiety? Nie, bo nie utożsamiłam się z nimi. I wcale nie uważam, że mężczyźni zostali lepiej przedstawieni. Krajewski nie pokusił się o pozytywnego bohatera. Wszystkim dostało się po równo. Jego świat jest chropowaty, a ja - kobieta - zamierzam jeszcze do niego wrócić:)

      Pozdrawiam i dziękuję za ciekawy komentarz!

      Usuń
    2. Mi jakoś w ogóle trudno wyobrazić sobie mężczyzn jako grupę docelową, bo tak mało znam czytających facetów, ze wręcz jawią się jako jakieś niespotykane zjawisko ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. :) Oj tam, niektórzy czytają...

      Usuń
  3. Świat mocno nakreślony - to prawda. Ja akurat lubię Krajewskiego, chociaż coś w tym jest, że to taka męska powieść.
    Jednak czasami lubię takie przekazywanie "bez ogródek", a i czyta się całkiem nieźle... ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to było dość nowe doznanie, rzadko sięgam po kryminały. Ale Krajewski zjednał mnie ascetyczną formą i językiem. Według mnie to proza na przyzwoitym poziomie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Mnie Krajewski nudzi. Zupełnie nie podoba mi się jego styl pisania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń