wtorek, 3 kwietnia 2012

Wyrafinowana, ale jednak nuda


Stendhal, Czerwone i czarne
Stendhal, „Czerwone i czarne”, Polskie Media Amer.com SA, Warszawa
s: 450

Powieść Stendhala to najlepszy dowód na to, że klasyka nie zawsze powala mnie na kolana, chociaż od dawna głoszę tezę, że każdy szanujący się mól książkowy powinien regularnie przeplatać swoje czytelnicze wybory dziełami klasycznymi - dla oczyszczenia i ustalenia właściwej hierarchii wartości. Czerwone i czarne to literatura do smakowania, niespiesznego przewracania kartek i obserwowania… Chyba że pojawią się nieprzewidziane trudności, ale o tym na końcu.


Julian Sorel był synem ubogiego cieśli, któremu szybka i wspaniała kariera Napoleona zawróciła w głowie. Niestety czasy niedoścignionego cesarza minęły bezpowrotnie, na tron powrócili Burbonowie, a z nimi pogłębiła się przepaść międzyklasowa. Julianowi ambicji nie brakowało, ale majątku już tak; tylko jeden rodzaj kariery był w jego zasięgu - duchownego. Predyspozycje do tego posiadał nie byle jakie, choćby doskonałą pamięć, która pozwoliła mu wyuczyć się całej Biblii i na zawołanie sypać z niej cytatami. Dzięki temu zdobył uznanie na prowincji, później w Paryżu. Piął się po szczeblach kariery stopniowo, konsekwentnie i ambitnie. Po drodze rozkochał w sobie do szaleństwa dwie kobiety, które różniło wszystko prócz statusu społecznego, wyższego niż Juliana: panią de Renal, żonę, matkę, kobietę szczerą w swych uczuciach i emocjach oraz pannę de la Mole, córkę arystokraty, dumną, impulsywną i znudzoną życiem… Nie można jednoznacznie ocenić czy Julian dopuścił się tych romansów z czystego wyrachowania, czy uległ czarowi chwili. Gdy widzimy, jak szczegółowo analizuje każdy swój ruch i ambitnie wyznacza sobie kolejne cele, przychylamy się raczej ku pierwszej tezie, chociaż jego dusza do końca pozostaje niezgłębioną studnią... Zresztą starczy o Julianie. To nie jest historia jednego bohatera, ale całej XIX-wiecznej Francji i jej zdegenerowanego społeczeństwa. Słynne jest już zdanie Stendhala, że powieść to jest zwierciadło przechadzające się po gościńcu. To odbija lazur nieba, to błoto przydrożnej kałuży [s.315]. Jego dzieło tym samym wieńczy dokonania romantyzmu i zapowiada nadejście kolejnej epoki w literaturze, realizmu.

Nie potrafię docenić w pełni wartości tej książki z dwóch powodów. Po pierwsze, literatura francuska jest mi kompletnie obca. Zdałam się więcej na swoje czucie niż wiedzę. Po drugie, moje wydanie powieści to pomyłka. Co prawda nie TAKA, ale przestępstwo można podciągnąć pod ten sam paragraf. Tyle naczytałam się o doskonałym przekładzie Boya-Żeleńskiego, że z wściekłą rezygnacją musiałam zaakceptować fakt, że większość cytatów otwierających każdy rozdział nie została przetłumaczona. W oczy kolą również literówki. Tak więc wydania nie polecam (niewyraźną okładkę zamieszczam ku przestrodze). Teraz już wiem, dlaczego książki "zrobione" tak solidnie, są tak tanie. Nigdy więcej się nie nabiorę. A powieść? Może i jest arcydziełem, ale na pewno nie moim prywatnym. Chociaż swoją drogą to ciekawe, jak uniwersalne prawdy zawiera. Rozbawiła mnie nauka, jaką daje doświadczony ksiądz młodym seminarzystom, nazywając ich kmiotkami:
Stańcie się godni łask papieża świętością życia, posłuszeństwem, bądźcie jako kij w jego ręku, a każdy z was otrzyma świetną posadę, na której będzie władał samodzielnie, bez kontroli, posadę, niewzruszoną, której dochody pokrywa w jednej trzeciej rząd, w dwóch trzecich zaś wierni, urobieni waszą wymową. [s.166]
Ciekawe czy dziś w seminarium można liczyć na taką szczerość… ;)

Moja ocena: 4/6

18 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy czytałam "Czerwone i czarne"w swoich czasach licealnych.Potem wracałam do tej lektury,bo mnie zachwyciła,ale pamiętam też momenty...znudzenia.
    O ileż uboższe to były lata(moje licealne).Tak się cieszę,że teraz jest inaczej.
    Oj,niedobrze,coraz częściej "bierze mnie" na wspominki.

    Pozdrawiam serdecznie,spełniaj się,czytaj i pisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod jakim względem uboższe? Literacko-duchowych przeżyć?
      Mnie ominęła ta lektura w liceum - nie wiem czy była poza listą, czy to tylko moja zwykła ignorancja. I ja uwielbiam rozpamiętywać przeszłość, choćby sięgała jedynie dnia wczorajszego:) To przez idealizowanie wspomnień - nasz wspaniały mechanizm obronny:)

      Pozdrawiam równie serdecznie!

      Usuń
    2. Uboższe pod względem literackim-wachlarz dostępnej literatury,miał mniejszą rozpiętość-że tak obrazowo się wyrażę.
      No nie wiem,czy moje wspominki to tylko mechanizm obronny,ale dziękuję,że otworzyłaś właśnie tę furtkę.

      Do następnego miłego spotkania:)

      Usuń
  2. To jedna z tych książek, do których zabieram się od wieków i jakoś się zdecydować nie mogę. Ale kiedyś na pewno przyjdzie czas i na nią :) Też jestem zdania, że warto co jakiś czas sięgać po klasykę i między innymi na tej właśnie podstawie wyrabiać sobie czytelniczy gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczona doświadczeniem nie sięgam po książki, które już na dzień dobry mnie odstręczają, choćby było to dzieło wychwalane pod niebiosa. Bo już wiem, że z tego romansu nic nie będzie. Chociaż niezdecydowanie a niechęć to duża różnica:)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Specjalnie mnie do tej książki nie ciągnie, poszukam klasyki w innym wydaniu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też lubię przeplatać nowości z klasyką, i tu masz rację klasyka nie zawsze powala na kolana, ale zawsze warto ją znać

    OdpowiedzUsuń
  5. upadłam w połowie i nie powstałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego raczej nie robię, bo do końca wierzę, że książka może mnie pozytywnie zaskoczyć. I zdarzały się cuda:) Zdania są jednak podzielone, wiele osób uważa, że szkoda czasu i nerwów na książki, które od początku jeżą nam włos na głowie. Tak więc nie potępiam i szanuję...

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ja to jestem stendhalowo zakochana, więc nieobiektywna, ale i tak widzę ciężar "Czerwonego i czarnego". Stendhal w tej książce niestety nie wykazał się wielkim kunsztem i po prostu brak jej siły, która wytrzyma upływ czasu.
    Ale Stendhalowe inne lektury polecam, w sumie zaczęłaś (nie wiem czy kiedykolwiek będziesz kontynuowała...) od tej najmniej pociągającej. Jakby co polecam "Kroniki włoskie" i jego wszelakie autobiograficzne albo krytyczne cuda. "Pamiętnik egotysty", który obawiam się jest bardzo trudny do zdobycia, to twór bardzo cudowny i przewrotny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Stendhala nie odżegnuję się jeszcze. Ale szukać go nie będę. Może sam na mnie trafi... ;)

      Usuń
    2. No i trafił: już mam u siebie "Kroniki włoskie":)

      Usuń
  7. Naprawdę lubię klasykę i potrzebuję do niej wracać. Niestety, podobnie jak Ciebie, "Czerwone i czarne" mnie nie powaliła. Pamiętam, że chyba nawet do połowy nie dotarłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako miłośniczka literatury (jednak nie tylko tej wysokich lotów) na pewno wrócę jeszcze nie raz na Twojego bloga. Nigdy nie sięgałam po Stendhala, ale też nie jestem przekonana czy mnie do tego zachęciłaś ;)
    Za to widzę, że Ty bardzo dużo czytasz, za co już teraz podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, serdecznie zapraszam częściej! Czytaj klasykę, po prostu znajdź coś, co bardziej będzie odpowiadało Twoim literackim gustom. Klasyka wciąż jest aktualna, a poza tym nauczy Cię cenić piękno.

      Usuń
    2. Bardzo mi miło, że odpisałaś. Teraz to już na pewno będę Twoim stałym gościem :) Też niedawno postanowiłam założyć bloga i teraz uczę się robić go ciekawszym i piękniejszym.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Podoba mi się pani blog. Jestem na nim pierwszy raz ale na pewno nie ostatni.Choć jestem jeszcze dzieckiem i tematyka ta jest dla mnie trochę za poważna to w przyszłości z pewnością sięgnę po te książkę( zapisałem ją sobie w moim notatniku.Spodobał mi się bardzo sposób w jaki Pani opisuje te wszystkie książki.Ma pani talent i fajnie ,że może się pani teraz nim pochwalić dodając posty. Pozdrawiam kuba 16

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubo, miło mi słyszeć tyle miłych słów:))) Bardzo cieszę się, że mój blog łączy różne pokolenia:) Dobrze też wiedzieć, że młodzi ludzie lubią czytać, bo dzięki temu wiem, że wciąż jest nadzieja... Zaglądaj do mnie od czasu do czasu, może uda Ci się znaleźć coś dla siebie.

      Pozdrawiam!

      Usuń