piątek, 23 marca 2012

Mój strach jest koloru niebieskiego


Trzy kolory: Niebieski, 1993
reż. Krzysztof Kieślowski
muz. Zbigniew Preisner
zdj. Sławomir Idziak

Film Kieślowskiego uwolnił strach, który od zawsze siedzi głęboko pod moją skórą i któremu rzadko pozwalam wyjść na powierzchnię. Bo nie wolno kusić losu. Lepiej o tym nie mówić, nie myśleć, nie pamiętać. Mimo to, czasami zdarza się najgorsze. Śmierć. Męża. Dziecka. A ktoś musi z tym żyć. Albo nie żyć. Pozostają pytania: jak i po co?


Julie (Juliette Binoche) traci w wypadku samochodowym męża i pięcioletnią córeczkę. Sama z katastrofy wychodzi bez szwanku. W szpitalu próbuje popełnić samobójstwo, ale nie potrafi dokończyć dzieła przypadku. Postanawia stawić czoła nowemu życiu. Odcina się od wszystkiego, co przypomina jej o przeszłości: domu, pieniędzy, dokonań męża-kompozytora. Opuszcza wszystko wiedzącą o wszystkich prowincję na rzecz anonimowego miasta. Jej śladem podąża od dawna adorujący ją przyjaciel. Po śmierci męża Julie poszła z nim do łóżka, by zburzyć pomnik, który jej postawił. Próbuje uwolnić się od przeszłości, rodzi się na nowo, szuka innego sensu. W tych kilku zdaniach zamyka się niemal cała fabuła. Wszystko co istotne, znajduje się jednak gdzieś pomiędzy w...

...muzyce. Dla Julie jest ona tłem życia. Gdy niszczy nuty, niszczy muzykę, a tym samym wspomnienie męża. Gdy pisze nuty, tworzy muzykę, odradza ją na nowo, wskrzesza nowe życie. W filmie muzyka jest samodzielnym bohaterem. Nie sposób ją przeoczyć. Nawet gdy nie ma obrazu, jest muzyka, która wypełnia nas po brzegi.

...symbolach. Są takie, których interpretacja jest jednoznaczna. Niebieski. To jedna z barw flagi francuskiej reprezentująca wolność. Bo o tym jest ten film – o wolności, która dla każdego oznacza coś innego. Możemy uwolnić się od ludzi, poniekąd od przeszłości, ale czy możemy uwolnić się od siebie? Julie uwalnia się od kultu idealnego męża i wielkiego kompozytora, dowiadując się przypadkiem, że miał kochankę. Ten nieoczekiwany cios okazuje się dla niej wyzwoleniem. Dla mnie niebieski („blue”) odzwierciedla również stan, w którym zanurzyła się, jak w basenie, Julie: smutek, zwątpienie, depresję.

...obrazach. One bardziej skłaniają do refleksji niż słowa. Świat odbijający się w drżącym oku Julie, gdy dowiaduje się o śmierci rodziny. Transmisja pogrzebu oglądana spod koca. Pusty, uprzątnięty pokój córeczki z wiszącą samotnie po środku ozdobą z niebieskich kryształków. Kostka cukru nasiąkająca kawą. Aż wreszcie momenty bez obrazu, gdy na kilka sekund zalega ciemność, czarność, nicość. To musi być ta wszechogarniająca pustka, która dopadała Julie. Czy może być coś pełniejszego niż pustka?

To film niezwykle subtelny i intymny. Nie wyciska łez, nie wbija w fotel, ale zachwyca swą delikatnością. Jest cichy jak melodia niebieskich kryształków albo głośny jak uderzenie orkiestry. Jest taki jak emocje kobiety, która próbuje znaleźć powód, by żyć. A ja oglądałam go spod koca jak Julie pogrzeb swojego męża i córeczki.

Pozostałe kolory czekają, by uzupełnić paletę moich uczuć.

Moja ocena: 6/6

13 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś. Mam ochotę czytać i czytać tę recenzję od nowa...:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...muzyce-zagrałaś na najczulszych strunach;
    ...symbolach-wolność nie tylko od kogoś i od czegoś,
    ale wolność do kogoś i do czegoś;
    ...obrazach-poruszyłaś uśpioną wyobraźnię.
    Pozwoliłam sobie na odbiór Twojej recenzji,według jej scenariusza.Wzruszyłaś mnie,lubię się wzruszać.Dziękuję.

    Do następnego spotkania,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze łatwiej wzruszać, gdy samemu jest się wzruszonym, choć czasami silne emocje odbierają umiejętność przekazu. Mam wrażenie, że coś mi się udało. Miło:)

      Usuń
  3. Rewelacyjny film.
    Świetnie, że o nim piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...bo Kieślowski jest geniuszem! Obok trzech kolorów i "Podwójnego życia Weroniki" najważniejszy dla mnie jest Dekalog... Kiedyś, jeszcze na studiach, nie poszłam na zajęcia, obejrzałam wszystkie 10 odcinków pod rząd, zachłyśnięta, zaczarowana, bezmowna, bo nie zdawałam sobie sprawy, że tak można do tego podejść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu oglądałam "Podwójne życie". Zbyt dawno, żeby zrozumieć. Reszta przede mną i aż sama sobie zazdroszczę. Telewizja niestety dawkuje nam wartościowe przyjemności, więc noszę się z myślą, aby nabyć Kieślowskiego na własność. Zobaczymy...

      Usuń
    2. Trzy kolory wraz z Podwójnym życiem Weroniki można nabyć w specjalnych wydaniach - połączone razem i są dosłownie za grosze! Ja nie mogłam przegapić takiej okazji :-) Mam już od jakiegoś czasu. A własnego Dekalogu się nie dorobiłam jeszcze - poluję na jakąś rozsądną cenę - tym bardziej, że w Polsce nie tak łatwo dostać w ogóle :-(

      Usuń
  5. Przeczytałam Twoją recenzje z ogromną przyjemnością. Pięknie piszesz o filmie.
    Ostatnio obejrzałam także ten film i po raz kolejny mnie zauroczył i zachwycił i za każdym razem zastawiam się jak ta kobieta była w stanie dalej żyć. Myślę, że człowiek jest w stanie przetrwać wszystko. Byleby się tylko nie musieć o tym przekonywać.
    Ostatnio pisałam o Kieślowskim w ramach rocznicy. Jeśli zainteresowana jesteś symboliką w jego filmach to polecam Ci książkę, o której także w poście wspominam:)
    Woda jest także symbolem oczyszczenia.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Podoba mi się Twoja myśl: "człowiek jest w stanie przetrwać wszystko. Byleby się tylko nie musieć o tym przekonywać". Spokojnie można ją potraktować jako maksymę...
      Co do symboliki - to zawsze niewyczerpalne źródło interpretacji, a dla mnie niezwykle ciekawy temat. Nigdy nie możemy być kategoryczni, jeśli sam reżyser/autor nie podejmuje się wyjaśnienia symboli. I to jest piękne. A do Ciebie zajrzę wieczorem:)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Wstyd sie przyznac, ale nie widzialam "3 kolorów" - czemu TVP puszcza takie szmiry, a dobrej polskiej klasyki nie pusci ?

    OdpowiedzUsuń