środa, 27 lipca 2011

Z pokorą wobec marzeń


Artur Boratczuk, Wedle reguły kreacji
Boratczuk A., „Wedle reguły kreacji”, E-Book, Chwarszczany 2011
s: 158

Zewsząd słyszymy głosy, że najważniejsze w życiu jest dążenie do realizacji marzeń. I nieważne, ile razy przyjdzie nam się potknąć i podnieść z upadku. Liczy się konsekwencja, upór i jasno wytyczony cel. Bo jeśli nawet marzenie pozostanie w odmęcie niespełnienia, u schyłku życia nie będziemy mieli sobie nic do zarzucenia. Próbowaliśmy, ale los chciał inaczej. Życie na szczęście często uczy nas pokory wobec własnych marzeń, przekonuje, że nie jesteśmy pępkami świata (no bo ile pępków może mieć świat?!). My szybko przebieramy nóżkami w wielkim zniecierpliwieniu, a świat każe nam poczekać, wziąć na wstrzymanie. Może to i lepiej?



Powieść Artura Boratczuka traktuje właśnie o takim niepoprawnym marzycielu, który na przekór wszelkim przeciwnościom stara się urzeczywistniać swoje marzenia, by na koniec dojść do zaskakującej pointy, która dla jednych czytelników okaże się rozczarowaniem, a dla innych wisienką na torcie.
Ale przecież nie od końca zaczyna się ta powieść. Już nietypowe okoliczności przyjścia na świat Stasia zwiastują niezwykłe życie: Fraudencja, niczym baśniowa kraina, jest praktycznie odizolowana od zawieruchy wojny przetaczającej się przez świat; matka uważana we wsi za niespełna rozumu postanawia usunąć ciążę, by ostatecznie umrzeć przy porodzie; ojciec, rosyjski jeniec wojenny, zstępuje ze sceny wydarzeń zanim tak naprawdę zaczynają rozgrywać się na dobre. Stasia przygarnia pod dach jedna z rodzin mieszkających we wsi. Muszę przyznać, że ta na wpół baśniowa, na wpół idylliczna część powieści najbardziej mnie urzekła, gdy Staś błąka się po polach, buduje swój mały świat w oparciu o legendę o Świętym Graalu i autorytet miejscowego proboszcza, gdy ratuje z opresji czarnego bociana, a potem bezskutecznie uczy go latać, gdy ulega pierwszej erotycznej fascynacji...

Staś dorosły opuszcza baśniową Fraudencję, staje się Stanisławem i wkracza do szaroburego miejskiego świata. Wstępuje do wojska, wplątuje się w małżeństwo, którego lepiej byłoby uniknąć, a ostatecznie trafia do więzienia za poglądy polityczne. W tym czasie dojrzewa w nim przełomowa teoria, która miała tłumaczyć mechanizm działania wszechświata. Niestety czasy siermiężnego komunizmu nie sprzyjały rozwojowi kreatywności i nie wspierały młodych talentów. Stanisław zamiast do Polskiej Akademii Nauk trafia do szpitala psychiatrycznego. Wszak nie daleko nowatorskiemu naukowcowi do wariata… Jednak nie tak skończyła się walka Stasia o marzenia. Zakończenie, czyli według mnie wisienkę na torcie, pozostawiam Wam do samodzielnego odkrycia i… zjedzenia.

Jako wielka miłośniczka niebanalnego, malowniczego i poprawnego języka literackiego gratuluję autorowi wypracowania sobie naprawdę nieskazitelnego stylu. Jego powieść czyta się przyjemnie i bez zgrzytów. I chociaż rozumiem, że e-booki to przyszłość i wcale się od nich nie odżegnuję, zapach papierowych kartek przekonałby mnie do tej powieści jeszcze bardziej.

Za możliwość przeczytania dziękuję autorowi.


Moja ocena: 4,5/6

8 komentarzy:

  1. Ciekawa tematyka:). A dodatkowo zachęca ten nieskazitelny styl, którysprawi, że czyta się bez zgrzytów. to nei jest niestety standard u debiutantów:(.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka na pewno niebanalna. Lubię takie historie opowiedziane od początku do końca, taką pogoń za własnymi marzeniami. A jeśli bohater jest niebanalny - tym lepiej.

    Muszę rozejrzeć się za tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to e-book, bo książka wydaje się intersująca. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo interesująca lektura!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygująca. Kolejna w poczekalni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawie zabrzmialo...uwielbiam te zakonczenia obok ktorych nie mozna przejsc obojetnie,czyli jedni mowia mniam,a inni buuuu ;)
    dopisuje do listy-przeczytac:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Izo, pan Boratczuk, z tego co wiem, to niezupełny debiutant, ale postać na pewno świeża na naszym rynku. A jego styl - nawiązuje do najlepszych tradycji literackich.

    Claudette, niebanalny, postać fikcyjna, ale oparta na życiorysie postaci rzeczywistej. Załączyłam pod postem link do książki.

    kasandro, musimy się chyba pogodzić z nieuniknioną przyszłością książek:( Niewiele stron, szybko się czyta...

    Isadoro, Nivejko, czytajcie, bo warto. Warto też wspierać dobrych, młodych pisarzy:)

    Emocjo, otwarte zakończenie to najlepsze, co możemy otrzymać od pisarza. Nic się nam nie narzuca, możemy swobodnie pointerpretować, pogubić się w domysłach:) Ja też tak lubię...

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacząłem prowadzić bloga na temat książek może wejdziesz na mojego bloga i dasz swoje pomysły na temat prowadzenia go. Fajnie by było gdybyś zostawił/zostawiła komentarz. Myślę, że od przyszłego tygodnia zacznę pisać recenzję książek. :D

    Zapraszam: http://book-worm1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń