[...] zrozumiał, że to, co go boli, nie pochodzi z zewnątrz, ale z wewnątrz i nie ma związku z pijanym ojcem czy piersią matki. Boli samo z siebie z tej samej przyczyny, dla której rano wschodzi słońce, a nocą gwiazdy. Boli.*
Powoli odnajduje swoje miejsce w spokoju. Niedługo będzie mnie znacznie więcej. Na razie szukam wytłumaczenia. Chociaż może zupełnie niepotrzebnie! Małe kobietki Alcott są w tym momencie nie do przełknięcia. Tokarczuk zawładnęła mną całkowicie...
_______________________________________________
*Tokarczuk, O., "Dom dzienny, dom nocny", Wyd. Literackie 2010 [s.22]
hmmmm....
OdpowiedzUsuńSpokojnego spokoju:)
OdpowiedzUsuńHarmonijnego :)
OdpowiedzUsuńKochana, dokładnie wiem, co masz na myśli, jeśli chodzi o Tokarczuk!!!! W końcu podzielisz moją miłość!!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco, cokolwiek się dzieje....
A mnie Tokarczuk nie przekonała. Chociaż może spróbuję z nią raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńOdnajdź się i wrócić :) Miłego czytania :)
OdpowiedzUsuńOj, dziewczyny, co ja bym zrobiła bez waszego wsparcia:)) Na szczęście złe już było, teraz świeci słońce i piję słodką herbatę z cytryną...
OdpowiedzUsuńZrozumiałam, że na to, co nas boli, czasem nie ma remedium. Boli i już. Wtedy ważne jest, żeby znaleźć miękkie ramię, na którym można się oprzeć. Sama chyba nie jestem wystarczająco silna. A może jestem, ale z całą pewnością dużą porcję swojej siły czerpię z ludzi.
Tokarczuk dopiero po raz pierwszy przecięła mi drogę (dosłownie!). W ogóle jestem na bakier ze współczesną literaturą polską:( Na razie nie oceniam, wstrzymam się do końca. Póki co Tokarczuk urzekła mnie trafnością i "wsednością" (proszę, nie szukajcie tego słowa w słownikach;)).
Ściskam mocno!
Powodzenia :) trzymam kciuki za Ciebie :)
OdpowiedzUsuńChyba przemarudziłam... Poznaję, to po ilości napływających słów otuchy;) Obiecuję, koniec z użalaniem się nad sobą! Dla mnie była to jednak swoista terapia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję