poniedziałek, 29 marca 2010
Z nadzieją jej do twarzy
***(Wiosna przyszła)
Andrzej Poniedzielski
Wiosna przyszła z tą swoją zielenią
blade toto, niemrawe, brudzi
zanim jakie kwiatki wystrzelą
to nastęka się, namarudzi...
No i co, że ptacy wrócili?
No i co, że fruwają w parkach?
- tyle że w jakich drzewach czy hebziach
z przeproszeniem złożą swe jajka
Te zającki, królicki, kacuski
wszędzie - w lasach, po łąkach, po domach
Mam się cieszyć, że "budzi się życie"
- mam się cieszyć, że budzi się komar?
Przyszła wiosna z tą swoją nadzieją
blade toto, niemrawo się dłubie
Pytam - czemu NA SZCZĘŚCIE?
Pytam - czemu NAJBARDZIEJ?
Pytam - ...czemu ja tak to lubię?
Nic dodać, nic ująć.
Zastanawiam się, czy w ogóle powinnam strzępić język nad wierszem Poniedzielskiego, biorąc pod uwagę, że pewnie każdy czuje go tak samo. Zmęczenie przydługą zimą dopadło wszystkich, a niecierpliwość sięgnęła zenitu. Czasami myślę, że to bardzo niesprawiedliwe, że przyszło mi żyć w kraju, w którym zima trwa pół roku, a pozostałe pory roku muszą gnać na złamanie karku, żeby tylko zdążyć… przed zimą.
Ale co tam! Kiedy w końcu przychodzi, nic nie jest ważne, nic nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi, nic nie cieszy bardziej niż nieśmiałe pączki oblepiające gałęzie, niż kolorowe krokusy, które wystrzeliły z ziemi zupełnie znienacka.
I ludzie, którzy są dla siebie tacy mili. Milsi niż zazwyczaj. Nawet w Warszawie:) Każdy w pośpiechu wystawia się na pierwsze promienie słoneczne, jakby miało ich zabraknąć. Ale słońca i tak starczy dla wszystkich. I wiosenny wiatr, który rozwiewa włosy i muska policzki, a nie sprawia, że chowamy się głębiej w kaptur kurtki.
Wiosna to maruda. Nigdy się nie spieszy. Drażni się z nami i podbija swoją wartość. Przecież i tak wszyscy powitają ją z otwartymi ramionami. Czy jest ktoś to wiosny nie znosi? Zimę można lubić bądź nie. Ale wiosnę? Kto się jej oprze?
Poza słońcem, ciepłem i zielenią przynosi miliony postanowień zmian na lepsze: będę uprawiać sport, będę zdrowiej się odżywiać, nauczę się jeszcze jednego języka obcego, będę częściej mówić: kocham…
Ach, ta wiosna!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Inez, nadzieja i poezja to piorunująca dawka cudowności. Teksty i podteksty Poniedzielskiego szalenie lubię. Zawsze pozostawiają po sobie uśmiech i melancholię. :) Pozdrawiam wiosennie. :)
OdpowiedzUsuń... tylko TEN deszcz,
OdpowiedzUsuńzabierz go stąd...
pozdrawiam
Hmmm...czasem sobie myślę, że chociaż malutka chatka na Dominikanie byłaby jakimś rozwiązaniem dla półrocznej zimy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
OdpowiedzUsuńCo to za deszcz za oknem! Jak ja tu chciałam się zabrać za ich mycie;p :)
Pozdrawiam ciepło!
Wiersz cudny:)
OdpowiedzUsuńBo właśnie taki wiosenny. I taki poniedzielski...
No cóż... ma nad nami przewagę :) ale ja tam lubię lubić :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wiosna dopadła każdego:) A deszcz? Sprawi tylko, że wiosna będzie mniej się ociągać i przyspieszy proces wystrzeliwania pąków na drzewach:) Ja już nie mogę się doczekać pierwsze wiosennej burzy!
OdpowiedzUsuńA chatka na Dominikanie to może niegłupi pomysł, ale, jak znam życie, to pewnie szybko zatęskniłabym za śniegiem i mrozem... Taka przewrotna kobieca natura (a może polska natura...), tzn. wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma:)
Pozdrawiam słonecznie!
Prawda, że wiosna jest najcudowniejszą porą roku? Wszyscy, bez wyjątku, odżywają wkoło, a śpiew ptaszków, widok uwijających się w gniazdkach parek i świeża trawka pod stopami, aż chce się żyć.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko, droga Inez :)
Uwielbiam Poniedzielskiego! Uwielbiam to, jak się bawi słowem, jakie słowo mu uległe, jakie giętkie w jego ręku...
OdpowiedzUsuńUwielbiam i zazdraszczam!!!
Oj, Dziewczyny... Pierwsze tchnienia wiosny to magiczny czas. Wiosna, mimo że późno, zawsze przychodzi na czas, żeby wygonić zimę z serca.
OdpowiedzUsuńA Poniedzielski? Tak, jest mistrzem. I bardzo, bardzo jest wiosenny...
Ściskam!