piątek, 12 marca 2010
Świat rzeczy małych
Idź dalej
Adam Asnyk
(1838-1897)
Wzywałem ciemności: niech wstanie!
I niech mnie pogrąży w noc ciemną -
Wzywałem milczące otchłanie,
By łona zawarły nade mną. -
Wzywałem strasznego anioła:
Niech ślad mój zagładzi na ziemi,
Niech wszystkie dnie moje odwoła,
Niepamięć rozpostrze nad niemi!
Lecz próżno wzywałem litości,
Jak inni przede mną wzywali...
Głos tylko mnie doszedł z ciemności,
Co wołał: "Idź dalej, idź dalej!"
[1871]
Nie lubię rymowanych wierszy. Są dla mnie takie puste, bez wyrazu, skoncentrowane jedynie wokół tego… by się rymować. Rytm z kolei gubi sens: tam – tam, tam – tam. Jak stukot kół pociągu. Nie słyszę własnych myśli, tylko rytm: tam – tam, tam – tam. Zawsze gnębi mnie nieodparte wrażenie, że poeta nie mógł przecież skoncentrować się jednocześnie na rymowaniu i przekazaniu głębszych treści. Nie wiem, dlaczego nigdy nie potrafiłam docenić tej podwójnej wartości wiersza – struktura i treść jako nierozerwalna całość… To niemożliwe. Natchniony poeta nie może myśleć o rymach!
Ale to tylko moja prywatna i niepoprawna teoria.
Ten wiersz z miejsca złapał mnie za gardło.
Na Asnyka trafiłam przypadkiem, w chwili wyjącego zwątpienia. Potraktowałam go jako mentora, a jego wiersz jako latarnię na morzu szaroburej rzeczywistości. Czasami myślę, że to aż śmieszne, że taki amator poezji, jakim jestem, zawsze trafia na odpowiedni wiersz w odpowiedniej chwili. Człowiek nie powinien się użalać nad sobą, ale skoro dzięki temu ma mu ulżyć… Czemu nie? Ile razy rzucałam w pustkę to wyświechtane pytanie: dlaczego ja? Dlaczego znowu ja? A moje pytanie zawsze pozostaje bez odpowiedzi. Nikt nie ma odwagi, a tym bardziej litości, żeby dodać mi otuchy. Bo codziennie miliony innych maluczkich, podobnych mnie, narzeka na okrutny los, na niesprawiedliwy podział ról, na wiatr w oczy i inne przeszkody walające się na drodze do szczęścia. Uszy puchną od narzekań. Ale na szczęście ja już powoli dorastam. Powoli rozumiem i przestaję się skarżyć. Dostrzegam te małe rzeczy, które kształtują mój mały świat. I idę dalej, idę dalej…
***
Tak na marginesie: jak łatwo odkryć znienawidzonego poetę z liceum na nowo…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Inez, witaj po długiej przerwie. :) A wracając do poezji, wydaje mi się, że trudno mierzyć ją jedną miarą. Geniusz poezji nie jest uzależniony jedynie od formy, jak sądzę. Są wiersze wolne, które paraliżują duszę swym pięknem i epifanicznością, są też rymowane, które porażają i wybijają z rytmu codzienności, zmuszając do ponownej lektury i bezustannego powtarzania zawartych w nim wersów. Niczym najwspanialszej mantry. Większość wierszy Asnyka lubię, ten zacytowany przez Ciebie daje do myślenia. W liceum program ogranicza obcowanie z poezją Asnyka, skądinąd piękną i mądrą, do kilku programowych wierszy (z utworem "Do młodych" na czele), co może przysporzyć poecie wrogów, nie wielbicieli.
OdpowiedzUsuńNiektóre wiersze mają moc terapeutyczną. Dla mnie takim remedium na życiowe zawirowania jest poezja Twardowskiego. Uwielbiam też haiku, ulotne i lapidarne, każące pochylić się nad sobą na mgnienie chwili.
Pozdrawiam cię cieplutko i życzę dobrej nocy.
Tak, ten wiersz UJMUJE :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Piękny wiersz... A poezja potrafi postawić człowieka na nogi, potrafi. Choć może się wydawać, że to przecież tylko słowa. A to przecież AŻ słowa, z ogromną mocą. "Idź dalej...". Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńWitaj, Jolanto:) Do poezji zawsze najłatwiej wrócić... Jest jak magnez i nigdy nie mogę się oprzeć. A gdy trafię już na ten WŁAŚCIWY wiersz, myśli same napełniają moją głowę jak życiodajna woda... Oczywiście, moje stwierdzenie, że rymowane wiersze nie mogą być dobre jest na wyrost (i trochę trąci prowokacją;) - ale wiersz biały jest jak rozmowa. Intymny. Tylko dla mnie. Rym i rytm gubi intymność. Ale nie ma reguły.
OdpowiedzUsuńPoezją zawsze będę się karmić:))
Holdenie, to chyba znaczy, że trafiłeś na ten wiersz również w odpowiedniej chwili...
Sylwio, słowo ma moc sprawczą, więc czemu nie miałoby mieć mocy naprawczej?:)) Chociaż zazwyczaj bardziej wierzę w czyny, a nie słowa, zawsze dam się ukołysać ich słodkiej melodii...
Pozdrawiam przedwiosennie!:)
Miło Cię znowu czytać :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście lubię rymy. Rymowany wiersz nie wydaje mi się ani lepszy ani gorszy. Ma podwójny wdzięk :) i więcej sił w niego włożono. Moim zdaniem. Poza tym są ludzie, którzy rymują ot tak, po prostu. Przychodzi im to bardzo łatwo :)
I mnie też Asnyk się z liceum kojarzy... :)
Podobno wiersz jest wtedy dobry, gdy powoduje uczucie mrowienia wzdłuż kręgosłupa i wtedy nie ma znaczenia rym, ale siła rezonansu naszych uczuć.:)
OdpowiedzUsuńJa w podobny sposób odkryłam Gombrowicza, Leśmiana i Mrożka a do kochanego wcześniej Miłosza, podchodzę z wielką rezerwą.
OdpowiedzUsuńWitaj... Odpoczęłaś? Mam nadzieję. Życzę dużo zdrowia, natchnienia i ochoty do czytania :)
pozdrawiam serdecznie :)
Mała Mi, pewnie masz rację. Podejrzewam, że moja złośliwa teoria wykluła się z MOJEJ nieumiejętności rymowania i lirycznych aspiracji zdeptanych daaawno temu (przeze mnie samą, żeby nie było wątpliwości:))
OdpowiedzUsuńClevero, tak właśnie odkrywam SWOJE wiersze!!! Mrowienie jest jak drogowskaz. Tak było i z Asnykiem. Od razu zapomniałam o rymach:)
Anhelli, dzięki za miłe słowa. Chyba tak, ale ciągle próbuję się wygrzebać spod grubej warstwy śniegu i spojrzeć słońcu prosto w oczy:)
PS. Czy też Wam się wydaje, ze "wałkowanie" poezji w szkole to nie zawsze najlepszy pomysł?
Przesyłam dużo pozytywnej energii:)
:) nie doszukałam się tam złośliwości... każdy ma swoje zdanie i każdy odmiennie pojmuje sztukę ;D tym bardziej poezję...
OdpowiedzUsuńMała Mi, dokładnie tak! Dlatego mam awersję do szkolnej analizy wierszy. Z jednej strony fajnie było "wyłapywać" powtarzające się motywy, nawiązania i odwołania, z drugiej - skąd tak naprawdę wiemy, "co autor miała na myśli"?!
OdpowiedzUsuńPostuluję za wolnością odbioru poezji!