piątek, 13 stycznia 2012

"Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach"


Joanna Łukowska, Nieznajomi z parku
Łukowska J., „Nieznajomi z parku”, E-book, RW 2010
s: 257

Teraz już wiem: nie lubię romansów. Niestety miłość nie jest wdzięcznym tematem i nietrudno otrzeć się o banał, a tym bardziej pogrążyć się w nim całkowicie. Może trzeba być niedojrzałą emocjonalnie nastolatką lub przygniecioną prozą życia kobietą udomowioną (nie obrażając żadnej z nich, bo z każdą po trosze się identyfikuję), by docenić ten rodzaj literatury. A może jednak nie każda powieść opatrzona metką „romans” musi bazować na wyświechtanym schemacie miłość-przeszkody-happy end. Zresztą nawet schemat można skutecznie zamaskować intrygującą fabułą. Niestety w przypadku Nieznajomych z parku kamuflaż nie był dobry.


Julię poznajemy w chwili, gdy rodzice postanawiają jej się pozbyć i przekazują ją pod opiekuńcze skrzydła poczciwego wujka-psychiatry. I to ten fragment powieści urzekł mnie najbardziej, gdy mała Julia adaptuje się w nowym świecie pod postacią przytulnego, wujkowego domu. Dom z Julią cicho rozmawia i utula codziennie do snu swoimi odgłosami: skrzypieniem, postukiwaniem, szuraniem... Pomyślałam, że to świetny początek historii zbyt poważanej jak na swój wiek dziewczynki, wuja i starego domu, który snuje swoją skrzypiącą opowieść. Niestety ta część powieści została ucięta jak nożem, by utorować drogę zupełnie innej historii. Julia dorasta, jest zagubiona, spotyka faceta-kanalię, który ją zdradza, zamyka się w sobie, by znów się otworzyć po spotkaniu z tajemniczym Kennethem, który jest obrzydliwie bogaty, a przy tym posępny i niebezpieczny, bo jego matka była perfidna i nienawidziła go, przeżywają gorącą i namiętną miłość, później się od siebie odsuwają i…, a na koniec dochodzą do wniosku, że jednak warto dać szansę miłości.

Denerwował mnie język tej powieści: oderwany od rzeczywistości, patetyczny, ociekający metaforami i innymi środkami stylistycznymi. Nie czułam targających bohaterami emocji, bo były zawoalowane pretensjonalnością. Nie dałam się przekonać, że Kenneth jest niebezpieczny, tylko dlatego że było to powtórzone pięć razy. Nie wiem dlaczego Julia po namiętnym pocałunku z Kennethem zwracała się do niego per pan, a lekarz w szpitalu od razu przeszedł z nią na „ty”. Nie wiem też jak kobieta w ciąży (dodajmy, uosobienie cnót wszelakich) może pić alkohol, codziennie kawę o poranku, a w ósmym miesiącu przewracać się z boku na bok. A może może?

Warte uwagi są natomiast szczegóły: skrzypiący dom, o którym już wspomniałam, wywieszane przez przyjaciółkę Julii, Sunny, kartki na drzwiach zamkniętej galerii, np. „Nieczynne z powodu grasującej chandry”, gospodyni w rezydencji Kennetha, Katarzyna, która wszystkich rozstawiała po kątach i zakończenie, które pięknie nawiązuje do początku.

Żałuję, że mi się nie spodobało, szczególnie że swoją debiutancką powieść podarowała mi do przeczytania sama Pani Joanna Łukowska. Włócząc się po Internecie zauważyłam, jak wiele ma zwolenniczek, więc jedna czarna owca nie zaszkodzi. W planach mam jeszcze inną powieść tej autorki: tym razem będzie to powieść obyczajowa i mam wrażenie, że tym razem mi się spodoba.
___________________________________
Ciekawostka: powieść po raz pierwszy wydana była w 1994 r. przez wyd. Almapress. Autorka ukryła się wówczas pod pseudonimem Joan Bowen. Dziś książkę można zakupić w formie e-booka.

Moja ocena: 2/6

6 komentarzy:

  1. Joasia wydała kolejną książkę? Muszę się bliżej temu przyjrzeć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za tego typu powieściami, więc spokojnie sobie odpuszczę - tym bardziej, że i ocena nie jest wysoka:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Kolejną?! Piotrze, odnoszę wrażenie, że nie do końca przeczytałeś post... :)

      Usuń
  2. Chyba sobie odpuszczę. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyswajam -"Nieczynne z powodu grasującej chandry". Dobre.
    Książki nie przeczytam.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było też "zamknięte z powodu słoty" i "napadu wyjątkowo złośliwej czkawki". Ale "grasująca chandra" chyba najlepsza:)

      Pozdrawiam również!

      Usuń