niedziela, 19 czerwca 2011

Prowincjo spokojna, prowincjo wesoła


Magdalena Lewańska, Detektyw i panny
Lewańska M., „Detektyw i panny”, Wydawnictwo JanKa, Pruszków 2011
s: 270

Nie samą ambitną lekturą żyje czytelnik. Czasami warto sięgnąć po książkę, która pozwoli nam się odprężyć, zrelaksować i zapomnieć o nużącej codzienności. Dobrze by było, gdyby przy okazji nie było to tylko bezwartościowe czytadło, które nie wniesie do naszego życia nic poza niestrawnością. Niełatwo o taką książkę, dlatego powieść Magdaleny Lewańskiej polecam z czystym sumieniem jako całkiem przyjemny krok w bok na drodze w poszukiwaniu książki doskonałej.


Detektyw i panny to kryminał, a właściwie pastisz kryminału. I chociaż nie jestem wybitnym znawcą tego gatunku literackiego, trudno nie zauważyć, że autorka traktuje swoich bohaterów i nawiedzające ich zbrodnie raczej z przymrużeniem oka. Uczuciem, które towarzyszy czytelnikowi w czasie lektury nie jest strach, ale raczej szczere rozbawienie. Dyskretny humor nie pozbawia nas jednak przyjemności podążania śladami mordercy i rozwikłania zagadki na własną rękę.

Powieść składa się z dwóch opowiadań, które łączy małe miasteczko w Niemczech i postać komisarza Dirka Tielke „zesłanego” na prowincję w celu objęcia pieczy nad tamtejszym posterunkiem policji. Wychowany na detektywistycznym serialu o poruczniku Colombo Tielke marzy po cichu o wielkiej sprawie, której rozwiązanie wyniesie go na wyżyny sławy. Niestety… małe miasteczko i jego praworządni mieszkańcy srodze go rozczarują. Komisarz Tielke nie ma okazji, żeby wykazać się swoim detektywistycznym drygiem. Do czasu. Jednak gdy w końcu na horyzoncie pojawia się nadzieja na zbrodnię, Tielke gubi dowody, podąża niewłaściwym tropem, nie potrafi powiązać faktów. W rozwiązaniu sprawy pomagają mu miejscowe kobiety otaczające przystojnego kawalera ciasnym wianuszkiem. Przezabawny jest ten nasz detektyw: nieporadny, kochliwy, chętnie zdradzający szczegóły śledztwa wszystkim dookoła. A do tego boi się myszy. Mieszkańcy miasteczka otaczają go rozczulającą troską: pomagają w dochodzeniu, podsuwają hipotezy, kibicują romansowi z piękną Alke. Naprawdę, trudno traktować go poważnie...

Pokusiłabym się o stwierdzenie, że nie zbrodnia jest osią tej powieści. Jest nią małe miasteczko i jego barwni mieszkańcy, którzy wiodą swoje życie po cichu, w idealnej symbiozie, za regularnie falującą firanką. Zbrodnia wydaje się być tylko urozmaiceniem monotonii ich życia. Nawet szaleniec umieszczający organy swoich ofiar w lodówce nie jest w stanie godnie przerazić…

A więc jeśli lubicie niestraszne kryminały okraszone sporą dawką humoru, Detektyw i panny przysporzą Wam dużo frajdy. To w miarę przyjemna rozrywka, która nie pozostawia niesmaku, jak również żadnej głębszej refleksji.

Moja ocena: 3,5/6

6 komentarzy:

  1. W sumie chętnie bym ją przeczytała jak wpadnie mi w łapki:)). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka z pewnością godna uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również się podoba ta recenzja :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, że udało mi się was zachęcić recenzją mimo stosunkowo niskiej oceny końcowej;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog zapraszam do nas http://emovere-blue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Musiałbyc z niego na prawde dobry detektyw.Wrocław na pewno tez skrywa takie sekrety i historie, ale nie ma komu się nimi zainteresowac.

    OdpowiedzUsuń