środa, 6 grudnia 2017

Wojna, miłość i rak

Chang-Rae Lee, Kiedy ulegnę
Lee Ch.-R., „Kiedy ulegnę”, Świat Książki, Warszawa 2011
tłum. Andrzej Leszczyński
s: 492

Są takie żywioły i potęgi na świecie, które mogą złamać człowieka. Są też takie, które mogą uśpić człowieczeństwo. Człowiek walczy, próbuje wydrzeć dla siebie skrawek normalności i chwyta się desperacko łatwych celów, ale zwykle ulega. Taką potęgą bez wątpienia jest wojna, a powieść Chang-Rae Lee opisuje dramatyczne zmagania dwojga ludzi: June Han i Hectora Brennana, by przetrwać nie tyle samą wojnę, co jej skutki.

June była jedenastoletnią dziewczynką, gdy w wojnie przetaczającej się przez Koreę straciła rodziców i rodzeństwo. Na szczęście na swojej drodze spotkała amerykańskiego żołnierza, Hectora, który najpierw gumą do życia ocalił ją od śmierci głodowej, a następnie pozwolił snuć się za sobą jak cień. Razem dotarli do sierocińca, gdzie znaleźli schronienie i zajęcie. Już tam przyszło im stawić czoła demonom wojny. Chwilowe i złudne wybawienie przyniosła im Sylvie, żona pastora opiekującego się sierocińcem, w której oboje beznadziejnie się zakochali. Niestety Sylvie zżerały jej własne demony i miłość, która powinna leczyć i uzdrawiać stała się kolejną traumą. A na koniec przychodzi rak i powolne, straszne umieranie June. Rak, który w ciele kobiety jest pozostałością wojny. Rak, który ostatecznie zabiera to, czego nie zdołała wojna. Życie.

To nie jest łatwa książka. Jest raczej jak jątrząca się rana, która na krótko przysycha, by znów się zaognić. Wojna nigdy się nie kończy dla ludzi, którzy brali w niej udział, ona toczy się w nich rakiem do końca, dopóki nie ulegną... Nie jest to książka o sile człowieczeństwa. Jest o słabości, o bólu, o doświadczeniach, od których nie potrafimy albo nie chcemy się odciąć. Ten ból dziedziczą potem kolejne pokolenia, zarażają się nim obcy ludzie... Wojna, miłość i rak potrafią zabić człowieka. I człowieczeństwo.

O dziwo, powieść tak ciężką w przesłaniu czyta się niezwykle lekko. Lee pisze dobrze, bez zgrzytów, bardzo w amerykańskim stylu, raczej bez wpływów i inspiracji dalekowschodnich. Mimo wielu wątków i czasoprzestrzeni fabuła jest spójna. 

Książka jest piękna i ważna. Ale pozostawia nas jednak bez nadziei... na ocalenie, na spokój, na odkupienie win. Ale to zdradza nam już przecież tytuł...

2 komentarze:

  1. Czytałam tę książkę kilka lat temu i pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Na Lubimy czytać dąłam jej 8 punktów :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A co zrobiło na Tobie najważniejsze wrażenie??

    OdpowiedzUsuń