Edith Wharton, Świat zabawy,
Wharton
E., „House of Mirth”, New American Library, Inc., New York, 1964
s: 349
Jak się okazuje, kobieta może być zbyt piękna, a uroda może być jej przekleństwem.
Szczególnie gdy brak jej argumentów do istnienia, a jedynym celem życia jest zakup
nowej sukienki oraz znalezienie bogatego męża.
Lily Bart pochodziła ze zubożałej arystokracji i pretendowała do tego, by
być największą atrakcją na nowojorskich salonach. Niestety, nie było ją na to
stać. Nowe kreacje, ozdoby, wycieczki za miasto i hazard sprawiały, że nigdy
nie zapomniała o tym, że tak do końca tam nie pasowała: wiecznie w długach,
żyjąca na kredyt, głowiąca się nad tym, jak rozmnożyć swoje maleńkie dochody. Pozostawało
znaleźć wystarczająco bogatego męża, by zapuścić korzenie w świecie snobów i
nie martwić się więcej o wydatki. Cel niby prosty, szczególnie z taką urodą,
jaką posiadała Lily, a jednak uwierał jak kamień w bucie. Żaden kandydat nie
odpowiadał Lily, a ten który odpowiadał, był za biedny. Brakowało jej odwagi, by
zatroszczyć się o swój los, a gdy podjęła już jakieś decyzje, zwykle były złe. Zawierzyła niewłaściwym ludziom, przez co
wpadła w tarapaty. A jak trudno jest samotnej, pięknej kobiecie przekonać innych o
własnej niewinności? To wręcz niemożliwe! Lily nie miała innego miejsca na ziemi. Nigdzie nie pasowała i nigdzie jej nie chcieli. Ugrzęzła gdzieś
pośrodku. Bez tożsamości, bez pomocy, bez naturalnego instynktu przetrwania.
Lily jest niesamowitą postacią, trochę przypomina Izabelę Łęcką ze swoimi
fochami i niezdecydowaniem wobec mężczyzn, chociaż sytuacja Lily jest inna, bo to
ona pochodziła z niższych sfer. Do końca nie byłam pewna, co jej w duszy grało: czy była naiwna, czy raczej przebiegła. Trudno też powiedzieć czy na jej ostatecznych decyzjach zaważyła zszargana
reputacja, zwykły przypadek, czy może w końcu inne spojrzenie na jej wymarzony świat. Nowy Jork na przełomie XIX i XX w. był światem pozornych wartości,
bezsensownych konwenansów i tłumionych uczuć, które nie miały prawa ujrzeć
światła dziennego. Pod tą fasadą kryli się jednak zwykli, podobni nam, ludzie - ze swoimi
wadami i słabościami – pełni frustracji, bo nie mogli pozwolić sobie na
szczerość i pełni obaw, że ich prawdziwa twarz zostanie obnażona:
Lily’s beauty is the light in which each [...] would like to shine, but when they find it illuminates their ugliness they want to put it out.*
Tak więc piękno może być
brzemieniem i powodem samotności, a nie tylko darem od losu.
Tytuł oryginału House of mirth pochodzi z Księgi
Koheleta (7.4):
The heart of the wise is in the house of mourning; but the heart of fools is in the house of mirth.**
Nie wiem czy Świat zabawy (jako alternatywa do "domu wesela") pochodzi od innego tłumaczenia,
szczerze mówiąc, nie chce mi się szukać, ale pociąga mnie jakby nieco mniej niż
angielski pierwowzór. Poza tym powieść jest niebanalna i nieco
kontrowersyjna jak na tamte czasy, a moim zdaniem, o wiele mniej zachowawcza i
schematyczna od Wieku niewinności tejże autorki. Polecam koneserom!
Moja ocena: 5/6
Czytaj tego autora: "Wiek niewinności"
________________________________________________________
* Uroda Lily była jak światło, w którym wszyscy chcieli błyszczeć, ale kiedy spostrzegli, że oświetla ich brzydotę, chcieli je ugasić. [tłum. by Inez]; cytat pochodzi z posłowia do książki autorstwa Louis Auchincloss.
** Serce mędrców jest w domu żałoby, a serce głupców w domu wesela – Biblia
Tysiąclecia.
To ciekawe, mam tę książkę i tak się składa, że też w oryginale.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nieźle trafiłam, choć nie przepadam specjalnie ze powieściami historycznymi, ale myślę, że ta może mi się spodobać.
To raczej powieść społeczno-obyczajowa (novel of manners), więc nie masz czego się obawiać :)
UsuńEdith Wharton czeka na mnie od lat. Kiedyś się doczeka, to na pewno. Bardzo mi sie podobała ta recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że zachęciłam...
UsuńMnie zachęciłaś z całą pewnością! Tak sobie tu trafiłam przypadkiem i bardzo się cieszę. Przeglądam Twoje półki, literackie perełki, które znajdują się również w mojej biblioteczce, często pod etykietką: muszę przeczytać. Także sama widzisz jak dobrze mi u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńzabaa, rozgość się proszę :)
UsuńZ reguły nie przepadam za takimi historiami, ale Twoja recenzja naprawdę mnie zainspirowała. Lily wydaje się intrygującą postacią, a jej historia na tyle ciekawa, że chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńLily, jest intrygująca: piękna i mądra, a jednak nieszczęśliwa. I taka bezsilna, gdy jej błędy się piętrzą, a nie ma już odwrotu i nic już nie można naprawić. Uwielbiam klasykę, bo wciąż nie mogę się nadziwić, że 100 czy 200 lat temu ludzie żywili się taki samymi pasjami, tak samo cierpieli, tak samo kochali.... Jakby czas stał w miejscu :)
Usuń