środa, 23 lutego 2011
W rytmie bluesa
Kolor purpury
(oryg. The Color Purple), 1985
reż. Steven Spielberg
Ostatnio zdarzyło mi się płakać i śmiać na filmie niemal równocześnie. Pomyślałam więc, że warto podzielić się swoimi wrażeniami. Pewnie oglądam niewłaściwe filmy, ale nieczęsto zdarza mi się, by w jednej chwili nawiedziły mnie tak skrajne emocje. Film jest niemal tak stary jak ja:), więc trochę się dziwię, że nasze ścieżki dotąd się nie zbiegły, ale może dobre kino powinno pozostać niszowe, by wciąż przypominać kolejnym pokoleniom o tym, co jest naprawdę dobre. A może to tylko ja go nie widziałam… No cóż, w każdym razie nadrobiłam zaległości.
Film opowiada historię Celii, którą poznajemy w wieku kilkunastu lat – w monecie, gdy jest po raz drugi w ciąży ze swoimi ojcem. Dzieci zostają jej siłą odebrane, a ona sama oddana „na własność” wdowcowi Albertowi (Danny Glover). Albert upatrzył sobie wcześniej ładniejszą i młodszą siostrę Celii, Nettie, ale niestety wyrodny ojciec również ją sobie upatrzył. Tak więc Albert odjeżdża z Celią, a Nettie zostaje na łasce ojca. Niedługo. Wkrótce ucieka i za zgodą Alberta wprowadza się do siostry. Dla Celli są to najpiękniejsze chwile życia, które pozwalają jej zapomnieć o maltretowaniu, szydzeniu i niewolniczej służbie „swojemu panu”. Sielanka szybko się kończy. Gdy Nettie nie chce oddać się Albertowi, zostaje wyrzucona z domu, a siostry rozdzielone… może na zawsze. Lata mijają, w rolę Celii wciela się teraz niesamowita Whoopi Goldberg. Obserwujemy jej niewolnicze życie u boku męża-potwora i widzimy jej drogę do samoświadomości. Niemały wpływ na to mają kobiety, które spotyka na swojej drodze: Sophia (mistrzowsko zagraną przez Oprah Winfrey),odważna, pyskata i nie pozostająca dłużna mężowi oraz Shug Avery (Margaret Avery), piosenkarka, kochanka Alberta i wkrótce jedyna powierniczka Celii. Chyba najbardziej wzruszającym dla mnie momentem było, kiedy Shug zaśpiewała piosenkę specjalnie napisaną dla Celii. Ach, ten blues… Chwyta za serce.
Czy Celie znalazła w sobie siłę, by uciec od całego zła, które spotkało ją w życiu? Czy na początku XX w. możliwe było uwolnienie się spod władzy mężczyzn? Czy siostrom udało się spotkać? Znajdźcie sobie odpowiedzi sami, jeśli uda Wam się trafić na ten film.
Dla mnie jedynym zaskoczeniem było umiejscowienie akcji na południu Stanów, które do niedawna chełpiło się niewolnictwem. W filmie Spielberga Afroamerykanie posiadają własne gospodarstwa i paradują w eleganckich strojach. Po ubóstwie nie ma śladu, a rolę niewolników względem swoich panów-mężów przejęły kobiety. Czy naprawdę tak to wyglądało? Może ktoś wie, jak to przedstawiła Alice Walker, czyli autorka powieści, która jest pierwowzorem filmu?
No i tytuł. Nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła, że polskie tłumaczenie może wydawać się odrobinę kontrowersyjne, zważywszy że fiolet jest ważnym elementem filmu. W języku polskim „purpura” kojarzy się głównie z czerwienią i takie też było moje pierwsze skojarzenie. Jednak po bardziej dogłębnych studiach nad „purpurą” okazało się, że jej zakres obejmuje barwy od intensywnej czerwieni do głębokiego fioletu. Wiedzieliście?
Film polecam!
Moja ocena: 6/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Są takie okładki, które zapamiętuje się na zawsze. Tak jest z okładką tego filmu...pamiętam czasy pierwszych wypożyczalni kaset video, jako dziecko chodziłam z koleżanką. I pamiętam tę okładkę. Film chcialabym obejrzeć ponownie, bo choć zapamiętałam tytuł- nie pamiętam już o czym był. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony kolor - film - lubię jak jesteś!
OdpowiedzUsuńJuż piszę do ulubionego dostawcy filmów!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten film, ilekroć do niego wracam, robi na mnie równie mocne wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się jednak, co do jego niszowości - nie nazwałabym tak filmu, który kilka razy odświeżany był przez stację TVN ;)
Moniko, nie ma za co:) Tak, wypożyczalnie kaset video... To były cudowne czasy, które wspominam z rzewnością;)
OdpowiedzUsuńMargo, a ja lubię jak mnie odwiedzasz i lejesz miód na moje serce:)
Nivejko, cieszę się, że Cię zaintrygowałam:)
Klaudyno, tak jak pisałam - podejrzewałam, że niszowy może być tylko dla mnie. A TVN nie należy do moich ulubionych stacji... Ale skoro tyle osób ceni ten film, znaczy, że nie przesadzili jeszcze z częstotliwością odświeżania;)
Ściskam mocno!
Uwielbiam ten film za wszystko. Za niesamowite aktorstwo, za wzruszające chwile, za muzykę. Nie ma w nim nic co by mi się nie podobało, plus zaskoczenie jeśli chodzi o reżysera. Bo Spilberg raczej kojarzy się z kinem przygodowym a tu takie dzieło. I oglądam prawie za każdym razem gdy jest w telewizji ( nie tylko na Tvnie:)) i jeszcze mi się nie znudził.
OdpowiedzUsuńMarto, co do Spielberga masz rację, to jego pierwszy film, nie bójmy się użyć stwierdzenia, wyższych lotów i choć obsypany nominacjami do Oscara, statuetki nie zdobył żadnej:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Całkiem niedawno przypomniałem sobie ten obraz i rzeczywiście nadal robi wrażenie. Jednak najbardzi utkwiła mi w pamięci ta pierwsza projekcja, dawno, dawno temu w dójce.... jeszcze za Raczka i Kałużyńskiego. I oni wtedy też debatowali nad odcieniami owej purpury. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce, pozdrawiam!
Mariuszu, witam w moich skromnych progach. Cieszę się, że udało Ci się tu odnaleźć coś ciekawego:)
OdpowiedzUsuńA co do koloru, no bo widzisz, takie niuanse bardzo często zawierają całą tajemnicę filmu. Lubię takie zagadki i nigdy nie pozostaję wobec nich obojętna.
Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam!