niedziela, 29 sierpnia 2010

Szkoła jest fajna!


Jean-Jacques Sempe, Rene Gościnny, Mikołajek
Sempe J-J., Gościnny R., „Mikołajek”, Nasza Księgarnia, Warszawa 1996
tłum. Tola Markuszewicz i Elżbieta Staniszkis
s: 166


Każdy od czasu do czasu powinien poszukać w sobie dziecka. To nie wstyd, to terapia. W świecie, w którym nikt nie ma dla nas litości, w którym rozpychamy się na wszystkie strony łokciami, dobrze jest sobie od czasu do czasu przypomnieć, że nie tak trudno odnaleźć zdeptaną gdzieś po drodze radość życia. Już dawno nie śmiałam się tak nad książką, jak podczas czytania Mikołajka.

środa, 25 sierpnia 2010

Teatr kukiełek


Vladimir Nabokov, Zaproszenie na egzekucję
Набоков, В., „Избранные произведения: Приглашение на казнь”, Эксмо, Москва 2002
s: 156

Nabokov nie jest łatwym pisarzem. Niby wszyscy wiedzą, że wypada wiedzieć, co napisał, ale najczęściej zaczyna i kończy się na Lolicie. Dlaczego kończy się? Bo spotyka nas wielki zawód. Spodziewaliśmy się sprośnego pamiętnika podstarzałego zboczeńca, a natrafiliśmy na… No właśnie. Nie wiadomo na co. Książek Nabokova nie czyta się lekko. Lekkie wydają się one tylko tym, którzy nie lubią czytać między wierszami, a czytają dla samego „zaliczania” książek. Nabokova się nie zalicza, Nabokova się wchłania.

sobota, 21 sierpnia 2010

I had a dream...


Incepcja
(oryg. Inception), 2010
reż. Christopher Nolan

Zapomniałam już, jak to jest chodzić do kina, więc ostatnio postanowiłam nadrobić filmowe zaległości. Mnożące się na blogach pozytywne recenzje nowego filmu Christophera Nolana nie pozostawiły mi większego wyboru – Incepcja była niemal podświadomą decyzją. Poza tym Christopher Nolan, który ulepił dłońmi swojej wyobraźni mojego ukochanego Jokera, zobowiązuje samą swoją obecnością. Po prostu musiałam. Z góry uprzedzam: mój sprawiedliwy osąd filmu może być nieznacznie zamglony wpływem, jaki wywarła na mnie uroczystość chwili...

wtorek, 17 sierpnia 2010

Modlitwa mieszczucha


Modlitwa za rzeczy
Tadeusz Gajcy

Uspokój serca zegarów,
zmęczone są -
żarówkom przygaś powieki, za długo patrzą na nas,
tramwajom pozwól odpocząć,
niechaj nie drepcą wciąż
i domom zabroń się wspinać
w miastach obłych jak w dzbanach.

piątek, 13 sierpnia 2010

Buciory należy zostawiać przed drzwiami czyjegoś życia


Magda Szabó, Zamknięte drzwi
Szabó, M., „Zamknięte drzwi”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1993
tłum. Krystyna Pisarska
s: 237

Ostatnio coraz częściej zaglądam do antykwariatów. Co prawda czasu starcza mi zwykle tylko na te internetowe, ale wśród wirtualnych półek również można poczuć oddech starych i zapomnianych opowieści. To nie kłóci się także z moją silną potrzebą „posiadania książek na zawsze”. Nieważne, że używana; ważne, że moja. Po Zamknięte drzwi Magdy Szabó sięgnęłam zachęcona czytanymi tu i ówdzie pozytywnymi recenzjami, które nieświadomie wyryły się w mojej świadomości, gdyż, przyznaję się bez bicia, nigdy wcześniej nie słyszałam o tej węgierskiej pisarce. Teraz wiem na pewno, że warto przyjrzeć się jej twórczości bliżej. Powieść co prawda nie zwaliła mnie z nóg (tak jak np. Atlas zbuntowany), ale bez wątpienia sprawiła, że zatrzymałam się na chwilę. A to i tak dużo.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Antybiblia?


 
Ayn Rand, Atlas zbuntowany
Rand, A., „Atlas Shrugged”, Dutton, New York 2005
s: 1168

Jak streścić tę książkę? Nie wiem. Po zakończonej lekturze próbowałam sobie jeszcze raz wszystko przemyśleć, poukładać i skupić się na kilku najważniejszych zagadnieniach. Niestety nie potrafię tego zrobić, bo wszystko wydaje mi się równie ważne.
Zaskoczyła mnie ta książka. Nie spodziewałam się, że jeszcze spotkam w swoim życiu książkę, która będzie tak dobrze napisana i wywrze na mnie tak ogromne wrażenie (teraz przeraża mnie trochę mój brak wiary). A jednak spotkałam taką książkę, tylko że teraz nawet nie wiem od czego zacząć swoje pochwalne peany...

środa, 4 sierpnia 2010

Aż wyć się chce...


Wilk
(oryg. Wolf), 1994
reż. Mike Nichols

Lubię się czasami bać. Ale tylko na niby i na chwilę, gdy mam pewność, że strzeże mnie granica szklanego ekranu. Nie przepadam za współczesnymi horrorami, gdzie epatuje się okrucieństwem i przez większą część filmu zmusza się widza do oglądania rozcinania, wbijania, nakłuwania czy wydłubywania. Co mi po filmie, jeśli siedzę wbita w fotel i pozwalam sobie jedynie na sporadyczne wyglądanie spomiędzy palców? Dlatego lubię sięgać po klasykę, czasem z ciekawości, a czasem dla samych nazwisk, bo obecność Jacka Nicholsona i Michele Pfeiffer to już prawie obietnica dobrej zabawy.