Donal Ryan, Dwadzieścia jeden uderzeń serca
Ryan D., „The Spinning Heart”, Wydawnictwo Relacja, Warszawa 2019
tłum. Ewa Pater-Podgórna
s: 165
Ta mała książka Donala Ryana zdecydowanie mogłaby być wielką. Uwielbiam pod płaszczykiem niepozorności znajdować tyle siły, mądrości i emocjonalnego nasycenia.
Fabuła powieści osadzona jest wokół następstw kryzysu ekonomicznego w Irlandii, który dociera również na prowincję i pokazuje, w jaki sposób radzi sobie z nim, a właściwie nie radzi, miejscowa ludność. Kryzys gospodarczy spowodował rozpad dawnego świata i totalną dezintegrację małej społeczności. Był zapalnikiem innych katastrof: konfliktów, przemocy, depresji, wstydu, zawiści. Ludzie zapomnieli, że wspólnota i wzajemne wsparcie byłoby o wiele skuteczniejszą poduszką asekuracyjną, a potem siłą napędową niż nienawiść i samotność. Zdumiewa, ile ci ludzie dźwigają w sobie bólu, uprzedzeń, traum rodzinnych w świecie, w którym posiadanie lub utrata pracy determinuje, kim jesteś. Mała społeczność nie oznacza wcale małych problemów. Ale czy nie większość ludzi podziela dziś ten sam los?
Najbardziej zachwycił mnie pomysł narracji polifonicznej. Dwadzieścia jeden losów, dwadzieścia jeden punktów widzenia, dwadzieścia jeden głosów, z których, jak z puzzli czy raczej kawałków rozbitego lustra, składamy kawałek po kawałku obraz smętnej rzeczywistości. Każdy głos jest inny, prawdziwy, opowiadający czasem bez emocji o rzeczach, od których cierpnie skóra. Co najważniejsze, żaden z tych głosów nie brzmi fałszywie czy sztucznie. Każdy niesie swoją subiektywną prawdę. Polifoniczność zdecydowanie nadała tej powieści charakteru.
Brawa za tę historię, prostą i ważną, o ludziach i o tym, jak próbują przetrwać w tym nowym wspaniałym świecie...