niedziela, 4 sierpnia 2019

Rozczarowanie nowym światem

Donal Ryan, Dwadzieścia jeden uderzeń serca
Ryan D., „The Spinning Heart”, Wydawnictwo Relacja, Warszawa 2019
tłum. Ewa Pater-Podgórna
s: 165

Ta mała książka Donala Ryana zdecydowanie mogłaby być wielką. Uwielbiam pod płaszczykiem niepozorności znajdować tyle siły, mądrości i emocjonalnego nasycenia.

Fabuła powieści osadzona jest wokół następstw kryzysu ekonomicznego w Irlandii, który dociera również na prowincję i pokazuje, w jaki sposób radzi sobie z nim, a właściwie nie radzi, miejscowa ludność. Kryzys gospodarczy spowodował rozpad dawnego świata i totalną dezintegrację małej społeczności. Był zapalnikiem innych katastrof: konfliktów, przemocy, depresji, wstydu, zawiści. Ludzie zapomnieli, że wspólnota i wzajemne wsparcie byłoby o wiele skuteczniejszą poduszką asekuracyjną, a potem siłą napędową niż nienawiść i samotność. Zdumiewa, ile ci ludzie dźwigają w sobie bólu, uprzedzeń, traum rodzinnych w świecie, w którym posiadanie lub utrata pracy determinuje, kim jesteś. Mała społeczność nie oznacza wcale małych problemów. Ale czy nie większość ludzi podziela dziś ten sam los?

Najbardziej zachwycił mnie pomysł narracji polifonicznej. Dwadzieścia jeden losów, dwadzieścia jeden punktów widzenia, dwadzieścia jeden głosów, z których, jak z puzzli czy raczej kawałków rozbitego lustra, składamy kawałek po kawałku obraz smętnej rzeczywistości. Każdy głos jest inny, prawdziwy, opowiadający czasem bez emocji o rzeczach, od których cierpnie skóra. Co najważniejsze, żaden z tych głosów nie brzmi fałszywie czy sztucznie. Każdy niesie swoją subiektywną prawdę. Polifoniczność zdecydowanie nadała tej powieści charakteru.

Brawa za tę historię, prostą i ważną, o ludziach i o tym, jak próbują przetrwać w tym nowym wspaniałym świecie...

piątek, 2 sierpnia 2019

Zapomnieć swój adres

Olga Tokarczuk, Bieguni
Tokarczuk O., „Bieguni”, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2015
s: 456


"Barbarzyńcy nie podróżują. Po prostu idą do celu lub przeprowadzają szarże."

Życie zmienia się diametralnie, jeśli uwierzymy, że cel to droga. Jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmi, celem nie jest jest cel podróży, ale sama podróż. Ona zapewnia nam bezpieczeństwo istnienia i przeciwstawia się śmierci, na którą jesteśmy skazani, pozostając w bezruchu.

Bieguni to prawosławny odłam starowierców, który wierzył, że zło/antychrysta można pokonać nie walką, ale ucieczką. Mobilność pozwala nam być nieosiągalnymi. Przemieszczanie się z miejsca na miejsca pozwala nam trwać.

Tokarczuk nazywa swój utwór powieścią konstelacyjną. Składa się on z fragmentów, cząstek, skrawków rzeczywistości pomieszanej z intymnymi obserwacjami i refleksjami. Nie łatwo je poskładać. Wszystko to doprawione jest niepewnością czy aby na pewno tak trzeba: stale być w ruchu. Tokarczuk pozostaje w niezmiennej pokorze w obliczu tajemnicy świata, w którym ludzie nieustannie próbują się zgubić, by tak naprawdę odnaleźć się. Wiele tu niedokończonych historii, które są jakby tylko zasygnalizowaniem istnienia: byłem tu i już mnie nie ma. Dzięki temu zło mnie nie dosięgnie. Problemy mnie nie dotyczą. Szukaj wiatru w polu.

Czy jesteśmy współczesnymi biegunami? Czy możemy zapomnieć swój adres? Czy tak naprawdę chodzi o ucieczkę przed życiem czy o ucieczkę w życie?
Gdy pozbędziemy się dosłowności, podróż możemy zrozumieć jako jakąkolwiek zmianę. Na przykład gdy nie trwamy uparcie w swoich przyzwyczajeniach, nawykach, racjach, ale jesteśmy "mobilni" w swoich przekonaniach, nie dosięgnie nas zło w postaci braku tolerancji.

Interpretacji może być wiele. Powieść Tokarczuk jest innowacyjna pod wieloma względami; narracja nie pozwala wciągnąć się bez reszty, ale nie pozwala też o sobie zapomnieć, bo podszyta jest pulsującym niepokojem. Jest niezwykła, choć trudna, ale warto wytrwać do końca.